… rano przenoszę się (właściwie przechodzę spacerkiem) do nowego przybytku: Vuon Tron Homestay. Koszt za nockę – 264 K. Nie dane jest mi jednak doświadczyć od razu uroków noclegowni. Zblazowana, ostro starsza pani w recepcji informuje, iż check-in jest dopiero o 14.00. Z trudem dogaduję się na deal, że może jednak zostawię tu plecak i wrócę później. Na zdrowy rozum to normalna praktyka, ale pani łapie ze sporym opóźnieniem.
W związku z wybraną spontanicznie lokalizacją trochę nietypowo rozpoczynam zwiedzanie Ho Chi Minh … od nieodległego Chinatown. Poza dwoma takimi sobie katolickimi kościołami odwiedzam kilka klimatycznych chińskich świątyń. Właściwie to clue dzisiejszej wyprawy. Brakowało mi ostatnio równie nastrojowych miejsc.
Na koniec spacer po targu Binh Tay. Jest późne popołudnie, raczej zdążę zwiedzić jeszcze Giam Lac Pagoda dokąd zamierzam dotrzeć busem. Okazuje się, iż obok siebie są dwa dworce i początkowo trafiam na ten niewłaściwy. Z właściwego bus odjeżdża po 10 min. (6 K/0,96 zł), a 15 min. potem jestem u celu. O ile z zewnątrz świątynia nie jest szczególnie imponująca – jej wnętrze nastraja wyjątkowo pozytywnie. Młody mnich wygrywa na bębenku rytm mantry. Przefajny klimacik.
Stąd (ponownie autobusem) wracam do homestay-a. Melduję obecność poprzez Whatsapp w recepcji i otrzymuję instrukcję wejścia do pokoju … a pokój to mało powiedziane. W końcu mam wietnamskie studio dla siebie! Lokum zajmuje pół parteru. Jest tu przestronna strefa dzienna z podwójnym łóżkiem, sofą i biurkiem, TV, klima, umywalka i mini WC-shower. Net śmiga! Od ulicy zamiast okna mam roletę garażową. Bardziej klimatycznej miejscówki jeszcze nie miałem. Od razu przekazuję pani z obsługi info, iż chcę zostać tu na co najmniej 2 noce. Płacę zatem 528 K i rozpustnie wykorzystuję uroki tego przybytku …
https://www.youtube.com/watch?v=Y9y0k2ijCFM&ab_channel=okiemarchitekta