… trochę popaduje, ale zgodnie z założeniem nie mam na dziś specjalnych planów. Rok jakoś zakończyć trza. Rano robię spacer do bankomatu VP Bank. 5 baniek bez prowizji wpada do kieszeni. Wracając robię zakupy. Lokalna wódka 0,5 l na wieczór – 75 K. Zapas fajek też jest. Obiadek mixed rice – 50 K. Dobry był. Bilet na jutrzejszy bus do Da Lat – kupiony w hotelu obok (250 K). Hotel opłacony (750 K). Pokój w Da Lat zabukowany na 2 noce – 330 K (tylko!). Okazuje się, że nie tylko osiągnąłem na booking.com poziom „genius 3”, ale była też dodatkowa zniżka za rezerwację przez urządzenie mobilne.
Wszystkie pilne sprawy znaczy załatwione. Resztę czasu poświęcam na nadrobienie relacji i walkę z netem … a na sylwestrową kolację szarpię się na banh mi za 20 K.
Trochę za wcześnie świętowanie zacząłem i strasznie morzy mnie sen. Udało się jednak dotrwać do północy, a nawet dotrzeć pod Agarwood Tower. Zebrany tłum wskazuje, że odbędzie się tu pokaz fajerwerków. Rzeczywiście to najlepsze, a właściwie jedyne miejsce w mieście, gdzie w ogóle się używa sztucznych ogni. Wokół posucha, acz pokaz autentycznie robi wrażenie. Potęgują je procenty w moim organizmie :) Spełniony idę spać.