Geoblog.pl    dagar    Podróże    WIETNAM + TAJLANDIA 2024/25    DZIEŃ 16 - WŚRÓD TAKICH PÓL PRZED LATY …
Zwiń mapę
2024
19
gru

DZIEŃ 16 - WŚRÓD TAKICH PÓL PRZED LATY …

 
Wietnam
Wietnam, Ninh Bình
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 10034 km
 
Rankiem wdrażam pierwszą część dzisiejszego planu. Na początek oddalona o 2,5 km Bich Dong Pagoda. Szefowa ostrzega, że doba hotelowa kończy się o 11.00. Trza ruszać z buta. Trasa przyjemna, sielska i … pusta. Sporadycznie przejeżdża jakiś pojazd. W okolicy świątyni jest kilka sklepików i knajp. Za wodę płacę 20 K i omal nie dochodzi do rękoczynu, kiedy sprzedawczyni inkasuje 200 K + namawia na wszystko inne co ma w sklepie. Kilkakrotnie, coraz groźniejszym tonem żądam wydania reszty. W końcu naciągaczka się poddaje.

Świątynia rozciąga się na kilku poziomach skały. Jedna z jej części mieści się w przechodniej grocie. Do najwyższego sanktuarium trzeba się jednak trochę powspinać. Sam obiekt nie rzuca na kolana, ale przechadzka była przednia. Wracając latam jeszcze chwilę nad polami ryżowymi.

W pokoju jestem dokładnie po 2-ch godzinach. Mam pół godziny do check-out-u; dokładnie tyle, żeby wziąć odświeżający natrysk i spakować toboły. Plecak zostawiam w foyer przybytku i ruszam na najdłuższą 4-kilometrową trasę do Mua Cave i Dragon Mountain. Ponownie urokliwa ścieżka częściowo wiedzie przez zarośnięte rozlewiska.

Wstęp na obszar Mua Cave wynosi 100 K. Miasteczko turystyczne tu wyrosło. Poza Tiger Cave niespecjalnie jest tu co oglądać, a główną atrakcję stanowi wspinaczka na punkty widokowe, w tym jeden zakończony betonowym smokiem na szczycie. Daruję sobie ten wysiłek i z pomostów nad porośniętymi lotosami rozlewiskami puszczam drona. Za chwilę obok startuje drugi – liczę, że nie spowoduję katastrofalnej kolizji powietrznej. Konkurent lata jednak znacznie niżej, więc obeszło się bez wypadku.

Wracam do miasteczka i niespecjalnie wiem co robić do wieczora. W porcie rejsów łódkami jestem o 13.30, a bus mam dopiero o 20.00. W centrum puszczam drona, a potem posilam się pho z wieprzowiną (40 K) i przy okazji wymieniam 100 USD (2.520.000 VND) w tejże restauracji.

Eureka! Wyszukuję najtańszy hostel w okolicy i rezerwuję takowy. Tam Coc Sunshine Hostel kosztuje raptem 7 zł za dobę. Idealnie sprawdzi się jako poczekalnia do wieczora. Odbieram plecak, żegnam się z szefową i za chwilę ląduję w kabinie hostelowej. Kilka łóżek jest zajętych, ale nikogo nie ma i panuje spokój. Doładowuję sprzęt, zgrywam filmy i spisuję relację. Dzień się jeszcze nie kończy. Zaraz trzeba iść na autobus.

W punkcie odbioru jestem ponad pół godziny przed czasem. Czekam na sofie obserwując życie miasteczka, a właściwie w większości snujących się po okolicy turystów. Po 20.00 otrzymuję solenne zapewnienie od pulchnej pyzy, która sprzedała mi bilet, że bus na pewno będzie, a ona gwarantuje to całą swoją rodziną zamieszkałą w knajpie. Co ciekawe – mimo wyśmienitej lokalizacji - nikt tego miejsca nie odwiedza. Pyza sprzedaje jednak wycieczkę objazdową 4-em mulatom i chyba z tego utrzymuje rodzinę.

Czekam kolejną godzinę. W końcu bileterka w euforii przekazuje info, iż rzeczony autokar jest w miasteczku. Podwozi mnie skuterkiem na pobliski dworzec autobusowy, który mijałem dziś w drodze do Dragon Mountain. Autobus prawie pełen, więc zajmuję leżankę tuż przy drzwiach. Niewygodnie trochę, ciasno i zimno. Brakujące miejsca uzupełnia zaraz grupa starszych pań i po 21.00 ruszamy. Niedługo potem zatrzymujemy się na posiłek i toaletę. 15 minutowa przerwa przedłuża się do pół godziny. Zaraz zatrzymujemy się ponownie – tym razem po odbiór przesyłek konduktorskich. Kierowca przestawia je z miejsca na miejsce, a później z powrotem tam gdzie stały. Czas leci. My stoimy. Po kolejnej chwili półgodzinny postój w zakładzie wulkanizacyjnym. Chyba muszą wymienić nam oponę, ale trza poczekać na bus przed nami. W końcu gasną światła i ruszamy w trasę. Z zimna wyciągam moją pałatkę wojskową, która ma służyć za przykrycie. W tym momencie znowu się zatrzymujemy. Czuję rosnące ciśnienie i chęć wyzewnętrznienia moich uczuć na temat organizacji tego kursu, a w tym momencie pan kierowca zdziwiony, iż nie było koca na mojej leżance wręcza mi dwa takowe. Automatycznie wybaczam mu wszystkie dotychczasowe potknięcia … :)
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (7)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (0)
DODAJ KOMENTARZ
 
dagar
Darek Grabowski
zwiedził 8% świata (16 państw)
Zasoby: 385 wpisów385 19 komentarzy19 5737 zdjęć5737 3 pliki multimedialne3
 
Moje podróżewięcej
04.12.2024 - 22.01.2025
 
 
26.03.2023 - 06.04.2023