Geoblog.pl    dagar    Podróże    WIETNAM + TAJLANDIA 2024/25    DZIEŃ 13 – FISHER VILLAGE
Zwiń mapę
2024
16
gru

DZIEŃ 13 – FISHER VILLAGE

 
Wietnam
Wietnam, Cát Bà
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 9911 km
 
Wstaję skoro świt z nadzieją na słoneczną pogodę. Pudło! Jest jaśniej i cieplej niż wczoraj, ale do pełni szczęścia daleko. Nie ma jednak co marudzić i trza zobaczyć zamierzone atrakcje.

Dawną promenadą – obecnie stanowiącą granicę nowej inwestycji docieram do plaży nr 3. Cisza, spokój, bezludzie totalne + wyjątkowo przyjemna zatoczka z żółtawym piaskiem. Klimatyczna drewniano kamienna ścieżka „rock trail” łączy zatokę z plażą nr 1. Jest tak sielsko, że postanawiam stąd pierwszy raz wystartować dronem. Udało się uwiecznić z powietrza wszystkie trzy plaże. Do trzeciej (zwanej nr 2) docieram chwilę później. Szczerze mówiąc wszystkie wyglądają podobnie, a różnią się jeno przyległymi doń hotelami.

Do wyjazdu z Cat Ba mam jeszcze dwie godziny. Do portu Ben Beo i słynnej wioski na wodzie Cai Beo jest 45 min pieszo, a graba chyba tu nie ma. W tym momencie na zupełnie pustej drodze zatrzymuje się dziadek z propozycją podwózki skuterkiem za 30 K. Jedziemy! 8 min. później osiągam nirwanę. Wioska prawie przylega do portu w Ben Beo i można ją podziwiać z nabrzeża. Wywoławcza godzinna wycieczka prywatnym stateczkiem to 300 K! Sporawo jak na pojedynczą atrakcję. Od takich spraw mam drona. Latam jakieś 20 min, a w międzyczasie słońce zaczyna przebijać się przez chmury. Jest pięknie! Morze zaczyna przybierać zielonkawego/turkusowego odcienia, zamiast ołowianego jak wczoraj. To ewidentnie gwóźdź programu całej wyprawy do Ha Long.

Mam jeszcze godzinny zapas czasu, ale kolejny cwaniaczek proponuje kurs do nadmorskiej promenady za 50 K. Chwila, chwila! Jestem już 12 dni w tym kraju i co nieco znam ceny. Wiezie mnie za 20 K. :)

Pakuję majdan i czekam w recepcji na bus. Okazuje się, iż biuro przewoźnika jest tuż obok. Oznaczony zawieszką-paszportem wsiadam do autobusu ze zwykłymi siedzeniami. 12.30 start. Z Cat Ba trzeba przepłynąć jednak na stały ląd, a tam podstawione są już sleeper-busy. Jeden, pełen ludzi jedzie do Hanoi, drugi z 10-cioma osobami (w tym ze mną) do Ninh Binh. Z 20-minutową przerwą i przesiadką do minibusa rozwożącego nas po hotelach całość przejazdu trwała prawie 4,5 h.

Sierra Homestay zlokalizowany w jednej z licznych tu wiosek/osad zaskakuje komfortem. Kolejny raz z rzędu mam wielki pokój w pełni wyposażony, wyjątkowo czysty – tym razem z widokiem na góry. W oddali widać też miasto Ninh Binh. Rozkosznie tu i zostawiwszy graty robię mały rekonesans okolicy. Wśród porozrzucanych po polach gór równie rozrzucone są knajpki. W jednej z nich posilam się michą ryżu z jajkiem i warzywami (70 K). Ostatecznie jednak spory ten spacer wyszedł. Rower wydaje się niezbędny. Na pierwszy rzut oka podoba mi się tu bardziej niż w zatoce Ha Long. Zielone ryżowe pola jawią się atrakcyjniejszym tłem dla wyrastających z ziemi pojedynczych gór niż morze.

Wracam do hotelu, mała przepierka i fajrant. Czas jeszcze zaplanować przynajmniej jutrzejszy dzień, a atrakcji wokół sporo.

https://www.youtube.com/watch?v=MqHnRvuv2HU&ab_channel=okiemarchitekta
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (2)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (0)
DODAJ KOMENTARZ
 
dagar
Darek Grabowski
zwiedził 8% świata (16 państw)
Zasoby: 385 wpisów385 19 komentarzy19 5737 zdjęć5737 3 pliki multimedialne3
 
Moje podróżewięcej
04.12.2024 - 22.01.2025
 
 
26.03.2023 - 06.04.2023