Geoblog.pl    dagar    Podróże    INDIE + NEPAL 1998 - relacja z archiwum spisanego ręcznie w notesie ... :)    „BARAN WŚRÓD ŚWIĘTYCH KRÓW”
Zwiń mapę
1998
07
lis

„BARAN WŚRÓD ŚWIĘTYCH KRÓW”

 
Indie
Indie, Delhi
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 7441 km
 
… prawdziwych wrażeń doświadczam jednak po wylądowaniu w Delhi. Miasto robi zgoła odmienne od Amsterdamu z lotu ptaka. Widok ten ma w sobie coś mistycznego. Z jednej strony przypomina wielką płaską choinkę przyozdobioną mnóstwem białych i żółtych lampek, z drugiej: gigantyczne cmentarzysko z zapalonymi zniczami. Samo lądowanie jest wyjątkowo gładkie i po półgodzinnej odprawie jestem w Indiach. Mam pietra o bagaż. Przy taśmie czekam z duszą na ramieniu, aż w końcu wyjeżdża mój plecak … jako ostatni! Kamień z serca.

Ok. 1.00 w nocy z wypiekami na twarzy niechcący opuszczam strefę wolnocłową i wychodzę na zewnątrz lotniska. To niewybaczalny błąd! Mimo środka nocy w twarz bucha rozgrzane, przesycone niezidentyfikowanymi zapachami powietrze. Zgrozy scenerii dopełnia dziki tłum driverów rozpaczliwie polujących na podróżnych. Na trzęsących się nogach docieram do okienka sprzedającego opłacane z góry kursy TAXI. Szczęśliwy, że udało mi się wykupić kurs po cenie niższej niż podaje przewodnik Pascala (250 INR) z biletem w ręku ruszam na podbój Delhi. ...nocą! ...baran! Podczas przejażdżki kierowca – lawirując między zalegającymi na ulicach stadami krów – wyciąga ze mnie wszystkie informacje … w tym najważniejszą: „first time in India”! To przesądziło o moim losie. Po dotarciu do celu okazuje się, że dworzec kolejowy, na którym zamierzałem doczekać świtu, jest rzekomo zamknięty. Driver pokazuje mi na dowód kłódkę na zakratowanej bramie. No cóż – klepie mnie po ramieniu – pomogę ci „my friend”. Zamierza "zupełnie bezinteresownie" zawieźć mnie do kilku tanich hoteli. Moja naiwność przekracza wszelkie granice – zgadzam się, … bo co mam robić przed świtem w obcym, dzikim kraju...?

Wszystkie hotele kosztują ponad 20 USD! Jestem o krok od decyzji o powrocie do Polski. Ok. 3.00 nad ranem, po dwugodzinnej przejażdżce – „my friend” uznaje, że o tej porze taniej nic nie znajdzie. Wręczam mu napiwek 100 INR jakiego pewnie w życiu nie dostał, a kiedy mimo to się krzywi, przypominam mu o naszej „wielkiej przyjaźni”. Przez zaciśnięte zęby żegnam zbawcę i wynajmuję pokój za 20 USD. Ma znamiona tutejszego luksusu: zdezelowane łóżko, przypleśniałą wykładzinę, TV z 4-ema indyjskimi programami, głuchy telefon, wyjątkowo głośny air-cooler i łazienkę z ciepłą wodą sączącą się ledwo z zardzewiałej słuchawki skierowanej o dziwo wprost na pokój. Gdyby nie spacerująca po pokoju mysz, której odchody znalazłem nawet pod poduszką, wściekłym - na przemian ze skamlącym - ujadaniem psa, „śpiewem” jakiegoś fana hinduskiej muzyki za oknem – byłoby zupełnie nieźle. Ok. 4.00 nad ranem zasypiam we własnym śpiworze.
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Komentarze (0)
DODAJ KOMENTARZ
 
dagar
Darek Grabowski
zwiedził 7.5% świata (15 państw)
Zasoby: 334 wpisy334 16 komentarzy16 5669 zdjęć5669 3 pliki multimedialne3
 
Moje podróżewięcej
26.03.2023 - 06.04.2023
 
 
02.02.2018 - 09.03.2018