Geoblog.pl    dagar    Podróże    BIRMA 2018 (+ Tajlandia)    „INACZEJ NIŻ W RAJU”
Zwiń mapę
2018
01
mar

„INACZEJ NIŻ W RAJU”

 
Birma
Birma, Ngpali Beach
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 12953 km
 
Dokładnie po 12-tu godzinach jazdy (choć zgodnie z deklaracją Puchatka miało być 16!) – czyt.: o 2.40 w nocy, wraz z 4-ma innymi birmańskimi kolesiami zmierzającymi niewątpliwie na luzacki urlop, wysiadam w Ngpali. Dzięki bogom wszelkim odkrywam otwarty "mini sklepik 24h" i brutalnie budząc sympatyczną sprzedawczynię nabywam upragnione fajki. Kolesie idą w moje ślady. Są równie zdezorientowani jak ja, ale pociesza nas info kasjerki, iż plaża jest o rzut beretem. Głęboki oddech, iż nie w Thandwe jednak wylądowałem.
Wśród zaciekłego ujadania tutejszych psów docieram na nią w 5 minut. Pusto wszędzie, głucho wszędzie … trza się jednak jakoś na noc urządzić. Przechadzam się wzdłuż morza w poszukiwaniu zacisznego miejsca (bo przecież nie ma sensu płacić min. 30-40 dolców za tych parę godzin do świtu), a że takowego nie znajduję – moszczę legowisko w piasku w samym centrum plaży. Psy chyba zaakceptowały ostatecznie mój (obcy im) zapach i dają se spokój. Do dyspozycji mam tym razem hotel wielogwiazdkowy … wszak niebo jest prawie bezchmurne, heh. Toaleta jest tuż obok :) Zamiast tabletki na sen zażywam resztkę drinka Mandalay Rum z Colą. Pomaga! Jest coraz piękniej :) ... i senniej.

Prawdopodobnie z przejmującego zimna budzę się o 6.30. Pierwsi wakacjusze już wokół romantycznie spacerują, tudzież uprawiają jogging. Też fajnie! Oprzytomniawszy z letargu próbuję najpierw załatwić se transport do Yangon przy głównej ulicy miejscowości. Sprawdzam dwóch pośredników. Ponoć jedyny kurs w wybranym kierunku jest już o 13.00 bezpośrednio z Ngpali (a o 15.00 z Thandwe). Nie ma wyjścia. Nabywam bilet (15000 K – w końcu w miarę rozsądnie), przebieram się w toalecie i zostawiam plecak u sympatycznego właściciela wybranego biura, a po spożyciu kolejnej (niesmacznej) zupy (500 K) wracam na plażę w poszukiwaniu łódki na wynajem. Skoro już nad morzem jestem - zamierzam go maksymalnie zaznać. Interesuje mnie snoorkeling w okolicy Pearl Island. Zagadnięci przypadkowo panowie sami przyznają, iż ich pierwsza propozycja: 25000 K jest może trochę przesadzona, ale poniżej dwóch dych zejść nie chcą. Deal! Do wysepki płynie się ok. 45 min., które próbuję wykorzystać na kolejne opalanie. Błogo jest!

Za to „rafa” u celu podróży zupełnie nie powala. Koralowców tu jak na lekarstwo, wszystkie "takie sobie" są, a i ryb wokół specjalnie nie widać. Nie przeszkadza mi to w grubo ponad godzinnej eksploracji przybrzeżnych wód. Chyba tylko ja pływam bez kapoka … i ubrania (poza kąpielówkami tym razem rzecz jasna ... :). Dopiero kiedy w pomarszczonych od wody palcach nie potrafię utrzymać aparatu (i papierosa) przywołuję sternika. Z równie zmarszczoną - jak moja skóra miną - odwozi mnie pokornie na plażę. Się rzecz jasna opalam nadal. Na skutki tej decyzji trza będzie poczekać do jutra, heh.

No i jak się tu nie pożywić owocami morza …? Homarów nie mają, ale pierwszy raz w życiu spożywam kraba (5000 K) z sałatką z zielonych pomidorów (2000 K). Wszystko byłoby fajnie, gdyby nie ta potrawka, której używają tu niezależnie od podstawy posiłku. Kurczak, czy ryba też jest unurzany w podobnej. Trza było kraba soute zamówić.

O 13.30 pod kolejne stolikowe biuro podjeżdża wypasiony autokar. Dawno już takim nie jechałem, więc mój humor zdecydowanie się poprawia. Rozkładane do pozycji pół-leżącej siedzenia, kocyki, woda, przekąska. High Life! Przez większość półtoragodzinnego postoju w Thandwe odsypiam część zaległości w śnie.

Ruszamy po 15.00. Niby jest cool, ale ta droga … Sprawne resory pojazdu chronią co prawda przed wypadnięciem z siedzenia, jednak z zaśnięciem nadal jest problem. Po kilku roszadach wybieram miejsce w ostatnim rzędzie i próbuję zdrzemnąć się na dwóch siedzeniach, które pomocnik drivera łaskawie rezerwuje wyłącznie dla mnie - nie dosadzając już tam kolejnych pasażerów. Jestem mu za to dozgonnie wdzięczny :)
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (32)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (0)
DODAJ KOMENTARZ
 
dagar
Darek Grabowski
zwiedził 7.5% świata (15 państw)
Zasoby: 334 wpisy334 16 komentarzy16 5669 zdjęć5669 3 pliki multimedialne3
 
Moje podróżewięcej
26.03.2023 - 06.04.2023
 
 
02.02.2018 - 09.03.2018