Geoblog.pl    dagar    Podróże    BIRMA 2018 (+ Tajlandia)    „UCIEC, ALE DOKĄD?”
Zwiń mapę
2018
28
lut

„UCIEC, ALE DOKĄD?”

 
Birma
Birma, Mrauk-oo
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 12688 km
 
Nie bardzo jest sens się dziś spieszyć. Doleguję w wyrku do 8.00. Przed 10.00 ponownie jestem (z całym dobytkiem) u Puchatka. Z daleka widzę, że nadal nic istotnego w mojej kwestii się nie wydarzyło. Plastikowe krzesełko dostaję w ramach pocieszenia.
Ale, ale! Po niecałej godzinie oczekiwania pojawia się zbawienne info od Police Officer'a – Your passport is comming! Przed 11.00 podjeżdża nieopodal wypasiony bus z konkurencyjnego biura, a w jego luku – pośród walizek, koszy, worków, skrzynek, tobołków (ze wszystkim) znajduje się malutki pakunek zaadresowany na moje nazwisko (po birmańsku) + info o nadawcy: View Point Inn. Jakieś 15 minut - wraz z pomocnikiem kierowcy - próbujemy dostać się do środka pokonując jakieś 17 warstw taśmy klejącej na małym kartonowym pudełeczku, a potem odzierając zawartość z co najmniej 7-miu warstw folii (też oklejonych taśmą!). Bingo! To on! Mój czerwoniutki paszport z orzełkiem na okładce! Powstrzymując się przed podskakiwaniem z radości wracam do Puchatka. Boss! - jestem free! Chcę jak najdalej stąd! Dawaj mi tu zaraz jakiś bus! Dokądkolwiek!
Bardzo proszę (słyszę w odpowiedzi): do Yangon, Mandalay, a nawet Mangwe następny kurs jest … jutro. Wszystkie dzisiejsze odjechały wszak o 8.30 rano. Biegnę do konkurencji. Prawda! Pozostaje tylko jedyna opcja wydostania się z Mrauk U: kurs do Ngpali Beach o 14.30 (tudzież 15.30). Zamierzałem co prawda odwiedzić ten nadmorski kurort, ale tylko w ramach rezerwy czasowej. Teraz rzeczona trasa wydaje się jedyną formą ucieczki z Mrauk U, a że kolejnej nocy nie zamierzam tu spędzać – wykupuję najdroższy jak dotąd bilet za 27000, a 3 wolne godziny do odjazdu próbuję wykorzystać na wystawienie mego mizernie białego ciałka na pierwsze promienie słoneczne. Nie bez trudu znajduję ustronne miejsce i wyskakuję z ciuchów. Wszystkich! (heh). Przed upiornym skwarem chronią mnie resztki liści uschniętego drzewa, przed wzrokiem wieśniaków pasących krowy – duża odległość wśród wyschniętych pól ryżowych.

Autobus przyjeżdża wcześniej - o 13.40. Zostało tylko jedno wolne miejsce (moje) w ostatnim rzędzie i to na wprost przejścia. Niby jeszcze nie najgorsze (choć oparcie się nie rozkłada), ale za sąsiadów mam młodą parę wyluzowanych wieśniaków, dla których stanowię wygodne oparcie i to w różnych pozycjach. Z drugiej strony towarzystwo jest bardziej zmienne, aż w końcu zasiada obok napruty, choć miły siniaczek. Nie myślę o niczym innym tylko o sposobie jakiejś zemsty na Puchatku, który najwyraźniej nie korzysta z renomowanych przewoźników z dobrym taborem, a zarabia krocie na przebitce za bilety na lokalne busy. Przestrzegam przed tym grubaskiem.

Grubo po północy + kilku postojach (na posiłki, siku, kontrolę policji) w busie się lekko rozluźnia. Co z tego, że mam akurat do dyspozycji 4 siedzenia …? Droga jest tragiczna i próba snu na leżąco grozi upadkiem na podłogę. Koszmar kończy się o dziwo znacznie szybciej niż zapowiadano.
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (3)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (0)
DODAJ KOMENTARZ
 
dagar
Darek Grabowski
zwiedził 7.5% świata (15 państw)
Zasoby: 334 wpisy334 16 komentarzy16 5669 zdjęć5669 3 pliki multimedialne3
 
Moje podróżewięcej
26.03.2023 - 06.04.2023
 
 
02.02.2018 - 09.03.2018