Geoblog.pl    dagar    Podróże    BIRMA 2018 (+ Tajlandia)    „LITTLE BAGAN”
Zwiń mapę
2018
25
lut

„LITTLE BAGAN”

 
Birma
Birma, Mrauk-oo
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 12576 km
 
Rano kolejna naprawa autokaru – tym razem silnika. Koła się na szczęście trzymają. Przygotowany na dosypianie koszmarnej nocy, ok. 9.00 dziwnym trafem odkrywam, iż chyba mijamy właśnie Mrauk U. Wg zapewnień wczorajszego boss-a z "biura turystycznego" w Mangwe miało to nastąpić dopiero ok. 13.30. Od przybytku jednak głowa nie boli. Wstrzymuję bus i wysiadam w samym środku miejscowości. Nie sam rzecz jasna – trzech driverów konkuruje o podwózkę do sugerowanego przez nich hotelu. Powolutku zbieram niezbędne informacje: tanie hotele nie mają netu, ale łazienki tak i kosztują tylko 10 USD. Właściwie mogę wybierać jeno wśród dwóch z nich. Przekonuje mnie sympatyczny kolo proponujący podwózkę za darmola do przybytku jego siostry. Różnica wieku „rodzeństwa” musi być spora, bo za stołem recepcji „Golden Star Guest House” zasiada wiekowa matrona. Od początku nie wywiera przyjemnego wrażenia, ale czuję się trochę zobowiązany i po przekazaniu informacji o moim niezręcznym położeniu (brak paszportu) decyduję się tu zostać. „Młodszy brat” wiezie mnie teraz do bus-ticket-office, gdzie właściciel - przysadzisty Puchatek - włada niezbyt popularnym tu internetem. Wygooglowujemy numer telefonu do View Point Inn w Nyaung U. Kilka kolejnych prób kontaktu kończy się fiaskiem :(

Coś jednak trza z tym pięknym dniem począć. Po natrysku, przywitawszy się chyba z całą wioską (a na pewno ze wszystkimi dziećmi) ruszam gdzie oczy poniosą. Niosą najpierw ku północnym pagodom na wysokich pagórkach. Niezbyt fortunna decyzja, ale z góry można przynajmniej złapać pobliskie punkty orientacyjne. Środkiem wioski trafiam na pojedyncze stupy rozsiane wśród pól i zabudowań mieszkalnych. Milutko jest, ale pierwszy raz czuję tak dotkliwą dla organizmu potęgę słońca. Pot leje się po tyłku. Twardy jednak jestem i trafiam do coraz ciekawszych zabytków w tym do: Shittaung Paya, Andaw Paya i Dukkanthein Paya.

Zmęczenie trasą + popołudniowy upał dają się coraz ostrzej we znaki. Niezbyt udany lunch (fish curry + ryż przy głównej drodze – 2500 K) potęguje potrzebę sjesty. Dwie godziny drzemki w chłodnym pokoju stawia na nogi i ruszam na podbój największych atrakcji Mrauk U. W Sakyamanaung Paya nie ma nikogo, w Shwetaung Paya uczestniczę w sesji zdjęciowej z wycieczką szkolną, a do Kothaung Paya zaliczam podwózkę motorkiem „na trzeciego”. Da się! A dotąd mnie to jeno bawiło, heh.

Ostatnia świątynia nie zachwyca z zewnątrz, za to wnętrze z bogato rzeźbionymi korytarzami imponuje mimo prowadzonych właśnie prac konserwatorskich i huku ustawionego na dziedzińcu agregatu. Kolejny raz (zupełnie przypadkowo) zacząłem zwiedzanie w „odwrotnej kolejności”, co w połączeniu barwą światła zbliżającego się zachodu słońca dostarczyło niesamowitych wrażeń. I pomyśleć, że przed 16.00 nie przepadałem za Mrauk U. Cenię go chyba bardziej niż Bagan.

Wracając do GH wstępuję do zaprzyjaźnionego „stolikowego office”. Nadal zero kontaktu z View Point Inn, za to Puchatek podsuwa kolejną myśl: poranną wizytę w „Goverment Tourist Office”. Tam mogę zgłosić problem z paszportem i nie martwić się powrotem do Bagan. Co więcej mogę za jedyne 20000 obejrzeć wioskę "plemienia pająków", a o 15.00 - przy odrobinie szczęścia - złapać nawet bus do Ngpali Beach. Podobną opcję potwierdza zaproszony do Golden Star tutejszy przewodnik mówiący nieźle po angielsku. Coraz więcej osób jest zaangażowanych w rozwiązanie mego problemu. Miłe!

Trochę mnie to uspokaja i wieczór spędzam uzupełniając przy piwie wrażenia ostatnich dni na patio pustego hotelu. Poza moim bungalowem zajęty jest tylko jeden pokój. I to przez lokalesów. Generalnie widziałem dziś „na mieście” tylko dwóch starszych panów z zachodu. Nawet ticket office w Shittaung Paya był dziś nieczynny. Kolejny plus Mrauk U! :)

Za płotem trwa recital nieźle (+ wyjątkowo głośno) śpiewającego małolata zmywającego naczynia w przyległej knajpce. Repertuar wyjątkowo bogaty ma, więc liczę na odrobinę odpoczynku tej nocy ... w ciszy. Chyba trochę za wcześnie na sen jednak i ruszam na spacer do centrum. Błąkając się przypadkowo po wiosce wpadam na wstawionego motoriksiarza. Za chwilę jedziemy na pobliski mostek przy głównej ulicy, a tamże dołącza kolejny bezsenny kolo. Trzeźwy dla odmiany. Riksiarz zna raptem kilka słów po angielsku, ale gadka i tak się klei. Chłopaki stwierdzają, iż to skandal, że jestem takim ignorantem i koniecznie powinienem spróbować tutejszej whisky. Dorzucam tysiaka do zrzuty i zaraz rozpracowujemy buteleczkę trunku (0,7 l). No fajnie się panowie gada, ale jakoś nie przywykłem do tak szlachetnych napitków. Kumple odwożą mnie hucznie (ku nienawiści śpiących mieszkańców wioski) do hotelu i rzewnie żegnają (co nawet wiekowa matrona - właścicielka GH - przez sen zarejestrowała, heh). Raczej nie będzie dziś problemu z zaśnięciem :)
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (95)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (0)
DODAJ KOMENTARZ
 
dagar
Darek Grabowski
zwiedził 7.5% świata (15 państw)
Zasoby: 334 wpisy334 16 komentarzy16 5669 zdjęć5669 3 pliki multimedialne3
 
Moje podróżewięcej
26.03.2023 - 06.04.2023
 
 
02.02.2018 - 09.03.2018