Geoblog.pl    dagar    Podróże    BIRMA 2018 (+ Tajlandia)    "BIRMAŃSKA PETRA"
Zwiń mapę
2018
22
lut

"BIRMAŃSKA PETRA"

 
Birma
Birma, Monywa
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 12138 km
 
… wieczór skończył się jednak długo po zachodzie słońca … Na nabrzeżnej promenadzie popijam Myanmar Beer. Co chwilę mam nowych rozmówców, ale na dłużej przysiada się trzech małolatów. Najstarszy (26-latek po słusznej dawce whisky) jako jedyny zna podstawy angielskiego. Niuanse konwersacji dopowiadamy językiem migowym. Polemizuje się na tyle fajnie, że chłopaki proponują kolejne piwo, po które jedzie ten trzeźwy. Nie pozwalają mi za nie zapłacić – wszak jestem ich gościem. Luzacki wieczór trwa, aż mój adwersarz powoli traci wątki. Koniecznie powinien się przespać. Ja zresztą też.

Po 8.00 rano zwalniam pokój, zostawiam w recepcji plecak i czekam na drivera. Ruszamy w ponad godzinną trasę do Hpo Win Daung Complex. Wstęp 2 USD (2500 K). Okoliczne wzgórza usiane są licznymi wykutymi w skałach grotami różnej wielkości. Najmniejsze ledwie mieszczą niewielkie figurki Buddy, większe – nawet jego wersję leżącą. Przypominają mi się klimaty indyjskiej Ajanty i Ellury. Strasznie fajne miejsce.

Czas na śniadanie. Kurczak z ryżem i zupą – 1500 K. Nie zdzierają tu z turystów!
7 min jazdy od centrum wioski leży Shwe Ba Taung (2500 K). Wydrążone w skale bajecznie kolorowe świątynie-groty wyglądają nieziemsko. Prawie jordańska Petra!

Powrót do Monywy obejmuje też transport do dworca autobusowego (z odebranym z hotelu plecakiem). Kurs do Nyang U rzecz jasna sam się znajduje. Niestety dopiero o 15.00, a jest 12.30. Kombinuję jak się stąd szybciej wydostać. Z pomocą przychodzi świetnie mówiący po angielsku gościu. Znajduje mi minibus o 13.30, gdzie zostało ostatnie miejsce za 4000 K. Bingo! Do odjazdu zabawia mnie pogawędką.

Zaopatrzony w kilogram mandarynek na lunch ruszam w trasę. Kierowca jedzie szybko, acz pewnie. Po drodze mijamy jakieś 50 „bram” z radującymi się i tańczącymi na ulicy tubylcami. Pewnie trwa jakieś święto. Przejezdni są częstowani jakąś czerwoną strawą i napitkiem. Chętnie bym spróbował, ale nasz driver olewa świętujących mijając ich na klaksonie. Atrakcją jest natomiast pociecha pasażerki siedzącej obok kierowcy. Wszyscy musimy się z nią pobawić.

Przed 17.00 wysiadam w Nyang U. Chyba w centrum. Jest też motoriksiarz z ofertą poszukania hotelu za jedyne 3000 K. Niech będzie. Skoro jednak przepłacam, to przynajmniej powybrzydzam trochę, heh. W nieodległym „Pann Cherry Guest House” jedynka kosztuje raptem 7 USD, ale pokój jest mały, a łazienka daleko. W dwóch kolejnych hotelach odpowiednio: 15 i 20 USD, też bez rewelacji. Prawie decyduję się na położony w centrum „Kyaw Ng Soe Eden Hotel” z miłym właścicielem, ale mikro pokój za 14 USD wychodzi wprost na jadalnię śniadaniową  Ostatecznie zostaję w View Point Inn. Wielki dwuosobowy pokój w ogromną łazienką kosztuje 15 USD. Za 10 jest też bez łazienki, ale ostatnio polubiłem odrobinę luksusu. Net działa bez większych zarzutów.
Kolacja w nieodległej knajpce – 1000 K! Aby na pewno to Bagan ...?!

Jeszcze nie zapłaciłem haraczu za wstęp do strefy zabytkowej. Trza to jutro nadrobić.
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (51)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (0)
DODAJ KOMENTARZ
 
dagar
Darek Grabowski
zwiedził 7.5% świata (15 państw)
Zasoby: 334 wpisy334 16 komentarzy16 5669 zdjęć5669 3 pliki multimedialne3
 
Moje podróżewięcej
26.03.2023 - 06.04.2023
 
 
02.02.2018 - 09.03.2018