Geoblog.pl    dagar    Podróże    BIRMA 2018 (+ Tajlandia)    "KINGSAJZ"
Zwiń mapę
2018
19
lut

"KINGSAJZ"

 
Birma
Birma, Mandalay
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 12039 km
 
Rano rzeczywistość jawi się w jaśniejszych kolorach. Pokój jest jakby ładniejszy. Widok na miasto z 5-tego piętra też niczego sobie, a z tarasu jadalnianego na dachu jeszcze lepszy. Śniadanie w formie szwedzkiego stołu całkiem sycące, a lokalizacja hotelu wprost wymarzona do zwiedzania „Royal Mandalay”. Po sprawdzeniu na booking.com pobliskiej konkurencji – zapada decyzja: zostaję tu jeszcze 2 noce. Oczywiście podczas próby opłaty haraczu jest mały problem z 20-tką dolców. Przynoszę recepcjonistce 3 inne do wyboru. Transakcja zawarta!

Na początek obieram kurs na „Skinny Buddha” … bo to niby niedaleko. Jak te mapy LP kłamią, heh. Wg mnie gra nie warta świeczki, więc czym prędzej zmierzam w kierunku Pałacu Królewskiego. Otaczające go mury z szeroką fosą zdają się ciągnąć w nieskończoność. Drugie tyle po przekroczeniu bramy w murach trza pokonać do zabudowań pałacowych. Łączony bilet wstępu do wszystkich płatnych zabytków Mandalay kosztuje 10000 K. Pałac specjalnie nie zachwyca, ale odwiedzić go wypada. Znacznie większe wrażenie wywierają dwie pobliskie świątynie: Sandamuni Paya i Kuthodaw Paya zwana największą księgą na świecie. Stąd już tylko kilkaset metrów do klasztorów: murowanego Atumashi Kyaungdawgyi i rewelacyjnie klimatycznego drewnianego Shwenandaw Kyaung z misterną snycerką.

Przed wejściem na wzgórze świątynne odwiedzam jeszcze Kyauktawgyi Paya z 900 tonowym, marmurowym Buddą. Potem już tylko mozolna wspinaczka na szczyt, gdzie zebrał się spory tłumek żądny wrażeń z zachodu słońca. Też czekam … leżąc z fajką na murku i obserwując wiewiórki. W końcu słońce chyli się ku rzece Irawadi spektakl się kończy. Tłum wraca pospiesznie (najchętniej windą i ruchomymi schodami) do klimatyzowanych busów, ja zaś na postój taxi. Teraz dyktuję warunki: 3000 K za kurs do hotelu. Szybko znajduje się chętny młody driver i po kolejnej emocjonującej przejażdżce docieram do celu.

Kończy mi się kasa, więc dzielnie maszeruję w okolice dworca kolejowego i wymieniam dolary po kursie 1318 K. Wracam rikszą rowerową, a świadomie zawyżona gaża + napiwek bardzo raduje poczciwego drivera.
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (75)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (0)
DODAJ KOMENTARZ
 
dagar
Darek Grabowski
zwiedził 7.5% świata (15 państw)
Zasoby: 334 wpisy334 16 komentarzy16 5669 zdjęć5669 3 pliki multimedialne3
 
Moje podróżewięcej
26.03.2023 - 06.04.2023
 
 
02.02.2018 - 09.03.2018