Geoblog.pl    dagar    Podróże    INDONEZJA 2015 (+ BANGKOK + KUALA LUMPUR)    TIP
Zwiń mapę
2015
13
sie

TIP

 
Indonezja
Indonezja, Gilimanuk
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 13687 km
 
Nocny - raczej przyjemny - rejs promem trwa niecałą godzinę.

W Gilimanuk pytam o nocleg i zgodnie ze wskazówkami policjantów/ochroniarzy/tudzież-innych-mundurowych-służb docieram na główną (chyba) ulicę miasteczka. Po chwili mam u boku "dobrą duszę" na motorze. Za 15.000 IDR proponuje transport do pobliskiego homestay-u. Biorę w ciemno! ... wszak jest już 0.30 w nocy (na Bali obowiązuje zmiana czasu o 1 godz.).

Jakiś kilometr dalej zatrzymujemy się przy "mamie z synem" delektującymi się urokami egzotycznej nocy (+ na plastikowych krzesełkach + przed podejrzanym przybytkiem). Pytam o cenę najmu – nie, nie! – najpierw muszę obejrzeć pokój! Po otwarciu doń drzwi smród stęchlizny automatycznie odrzuca na przeciwległą ścianę równie zasyfionego korytarza. Mama wskazuje jednak subtelnym paluszkiem na: TV (po kilku nieudanych próbach mozolnego wyciskania pilota sprzęt okazuje się "destroyed"), "łazienkę" (z wyrafinowaną plątaniną kabli elektrycznych grożących porażeniem przy użyciu nawet spłuczki sedesowej) i zaczyna słać obskurne łóżko (będące zapewne niemym świadkiem licznych namiętnych "romansów" tubylców). W końcu poznaję największą tajemnicę hotelu – czyli cenę najmu: 60.000 IDR! Momentalnie wszelkie smrody zmieniają się w zapach sukcesu. Podniecony taką gratką płacę driverowi ustaloną kwotę za transport i w euforii dorzucam 5.000 IDR jako „tip”, którego znaczenie zresztą tłumaczy mu korpulentny syn właścicielki. "Mammie" też uiszczam należną opłatę za pokój i mimo nieprzyzwoitej pory postanawiam spożyć jednak jakąś kolację.

Że niby raj osiągnięty? Nie-e! Driver nie daje za wygraną. Dzielnie prowadzi mnie na drugą stronę ulicy – jakby poza jedynym otwartym w okolicy warungiem był jakikolwiek inny wybór knajp. Zamawiam kurczaka z ryżem (wszak nic poza tym w menu akurat nie ma) i na swoje nieszczęście wdaję się w dysputę z aniołkiem stróżem. Kolo wypytuje o zawód, cele podróży i przebytą trasę nie spuszczając przy tym wzroku z mojej saszetki na biodrach. W końcu postanawia wdrożyć szatański plan dorobku do kursu bezpardonowo wpierając tezę, iż jeszcze zań nie zapłaciłem! Kiedy przypominam, że ma już moją kasę w kieszeni, próbuje posiłkować się przywołanym w odsiecz pyzowatym synkiem gospodyni, który z uśmiechem na ustach (o ile można to tak nazwać) i prawie ręką na sercu, wyznaje, iż nie zauważył abym uiścił opłatę za przejazd (mimo, że chwilę wcześniej sam tłumaczył co oznacza "tip" pokrętnemu driverowi). No teraz już nie jestem zły. Jestem wkur....ony! Proponuję rozstrzygnięcie bezczelnie naginanego sporu w obecności tutejszej policji ... co działa wyjątkowo studząco na „umysły” moich adwersarzy, którzy jednocześnie obróciwszy się na pięcie znikają w ciemnościach egzotycznej (nadal) nocy. Z powoli ustępującym nadciśnieniem zjadam kurczaka (24.000 IDR z wodą) i wracam do pokoju. Do rana już mnie nikt (poza ruchem ulicznym i świadomością obecności pluskiew na ścianach) nie niepokoi.

W większym syfie chyba jeszcze nie spałem. Przynajmniej w Indonezji ... :)
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (3)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (0)
DODAJ KOMENTARZ
 
dagar
Darek Grabowski
zwiedził 7.5% świata (15 państw)
Zasoby: 334 wpisy334 16 komentarzy16 5669 zdjęć5669 3 pliki multimedialne3
 
Moje podróżewięcej
26.03.2023 - 06.04.2023
 
 
02.02.2018 - 09.03.2018