Geoblog.pl    dagar    Podróże    INDIE + SRI LANKA 2008-2009    „WGŁĄB DO ZIEMI”
Zwiń mapę
2009
06
sty

„WGŁĄB DO ZIEMI”

 
Indie
Indie, Pātan
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 15093 km
 
Ulegając podnieceniu postanawiam dotrzeć do kolejnej atrakcji Gujaratu oddalonej stąd raptem 40 km. Tylko 10 min czekam na bus (18 INR) i o 15.45 wysiadam w Patanie. Powrotna riksza do najważniejszego zabytku miasta Rani Ki Vav kosztuje 40 INR. Trasa wiedzie główną ulicą miasteczka. Pięknie tu! Fajna skala, kolorowe stragany z owocami i wyrobami miejscowego rzemiosła, a to wszystko w otoczeniu wyjątkowo zadbanych, bogato zdobionych kamienic-haweli. Zaczynam żałować, że nie zostaję tu na noc … albo nawet kilka. Ponoć na terenie miasta znajduje się ponad 100 dżinijskich świątyń! W 15 min upojnej przejażdżki osiągam wyznaczony naprędce cel. Przy wejściu do baoli pęka kolejne 100 INR. Pękam i ja – to chyba najlepiej zainwestowana setka podczas podróży!

Rani Ki Vav jawi się jako ogromna dziura w ziemi sięgająca podskórnych źródeł czystej wody, do których prowadzą liczne schody łączące 7 poziomów galerii kolumnowych ozdobione ok. 800-soma kamiennymi figurami i płaskorzeźbami. Wygląda jak wydrążona w ziemi (27 m głębokości, 20 m szerokości i 64 m długości) świątynia-labirynt. Została ufundowana w XI w. przez królową Udajmati jako pomnik jej męża Bhimdewy. U podnóża konstrukcji znajduje się 37 nisz z wizerunkami boga Ganeszy. Od 1998 roku budowla figuruje na liście UNESCO.

Powrót na dworzec kosztuje mnie jednak 45 INR – wszak mój driver musiał zapłacić za parking. Na dworcu ponownie kupuję samosę i banany jako prowiant na drogę powrotną. W założeniu ma trwać 3,5 h, ale w Mehasanie zrywa się linka sprzęgła. Naprawa trwa pół godziny i o tyle przedłuża się powrót. Martwi mnie to leciutko. Zimno się robi, a jestem tylko w T-shirt-cie. Niezastąpione w takich sytuacjach lunghi ratują mnie przed niechybną hipotermią.

Wokół dworca w Ahmedabadzie zlokalizowanych jest kilka biur turystycznych. Realizuję zatem założony na jutrzejszy dzień punkt programu nabywając bilet na rejs do Junagadh o 21.30 i za 30 INR wracam rikszą „w pobliże mego hotelu” … do którego ostatecznie muszę dojść pieszo jakieś pół kilometra. Kolejne niedomówienie z driverem … czyt.: jego cwaniactwo. Płacę 200 INR za kolejną noc i ruszam do odkrytej wczoraj knajpy przy dworcu kolejowym. Zaopatruję się w tandoori chicken i dwa placki naan – komplecik: 78 INR. Wracając kuszę się też na ciastko kremowe, które znacznie lepiej wygląda niż smakuje, i z czystej ciekawości kupuję pierwszy w życiu paan – mieszankę tytoniu, wapna i orzechów arachidowych oraz kilku innych substancji pochodzenia chemicznego, bądź naturalnego (zwykle mieszanych wedle uznania mistrza ceremonii) – za 6 INR. Sprzedawca zdradza sekret jak się tego specyfiku używa. W pokoju pożeram pysznego kurczaka i zgodnie z instrukcją przez 5 minut żuję paan. Poza przyjemnym efektem odświeżenia oddechu nie odczuwam żadnych innych „dolegliwości”. Albo żułem go w nieodpowiedni sposób, albo ten specyfik na mnie nie działa. Fanem używki w tej formie raczej nie zostanę. Przed snem dzielnie walczę z przelewaniem emocji ostatnich dwóch dni na karty mego dziennika. Jutro czeka mnie wszak beztroski dzień w Ahmedabadzie … przynajmniej w założeniu.
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (11)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (0)
! Komentarze moga dodawać tylko zarejestrowani użytkownicy
 
dagar
Darek Grabowski
zwiedził 7.5% świata (15 państw)
Zasoby: 334 wpisy334 16 komentarzy16 5669 zdjęć5669 3 pliki multimedialne3
 
Moje podróżewięcej
26.03.2023 - 06.04.2023
 
 
02.02.2018 - 09.03.2018