Geoblog.pl    dagar    Podróże    INDIE + SRI LANKA 2008-2009    „SUNNYS BEACH”
Zwiń mapę
2008
23
gru

„SUNNYS BEACH”

 
Sri Lanka
Sri Lanka, Hikkaduwa
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 12139 km
 
O dziwo budzę się później niż zwykle. Jest 8.30, a półtorej godziny potem siedzę już w busie do Hikkaduwy (90 LKR). Jestem przygotowany na 3-godzinną jazdę, choć to tylko 100 km. W ostatnim rzędzie siedzeń mam za sąsiadów luzaków. Pół drogi podśpiewują sobie przy akompaniamencie kupionej dziecku gitary. Na posiłek zatrzymujemy się w tym samym miejscu, które zaliczyłem podczas podróży do Galle.

Trochę zbyt wcześnie wysiadłem i do plażowych hoteli maszeruję cały kilometr oganiając się przy tym od pośredników noclegowych i riksiarzy. Po drodze wymieniam po miernym kursie (110 LKR) 20 USD. Przy tej kwocie nie ma to większego znaczenia. Szybciej niż myślałem osiągam strefę turystyczną i wchodzę do pierwszego lepszego hotelu. Pokój na piętrze z niewykończonym jeszcze tarasem i czystą łazienką kosztuje tu 800 LKR. Bez zbędnego targowania biorę go mimo, iż zostałem uprzedzony o zimnej wodzie w kranie. Właściciel „Sunnys Beach Guest House” wydaje się wyjątkowo uczciwy. Po szybkim natrysku – w ciepłej jednak wodzie – robię podstawowe zakupy w pobliskim sklepiku (woda, czekolada, papierosy) i wracam na małą przepierkę mojej garderoby. Czas uzupełnić moją opaleniznę. Taras hotelu od plaży dzieli raptem nie więcej niż 10 metrów, ale zmieściły się na niej plażowe leżaki. Zajmuję jeden z nich oddając się do dyspozycji słońcu. Jest bosko. Kolejny letni natrysk zmywa rozleniwienie. Mam czyste, hotelowe ręczniki, więc mój może w końcu porządnie wyschnąć.

Plażą, wśród ostańców rafy koralowej, docieram do centrum wsi. Tam odnajduję położoną w głębi lądu małą pocztę i kupuję znaczki … tyle, że zapomniałem o zabraniu z pokoju pocztówek (!!!). Wracam wzdłuż głównej ulicy Hikkaduwy szukając w miarę tanio wyglądającej knajpy. W takowej za 220 LKR dostaję talerz ryżu, kurczaka curry i 3 inne przystawki. Kurczak jest zimny w przeciwieństwie do napoju pomarańczowego, który z założenia miał skutecznie gasić pragnienie.

Wieczorem postanawiam zadzwonić do kraju. W centrum wsi miało to kosztować 10 LKR za 1 minutę, w okolicy hotelowej już 40! W drodze do centrum dowiaduję, że Polska to wyjątkowo drogi kierunek i minuta rozmowy wynosi 150 LKR! Niestety najtańszy punkt telefoniczny jest już zamknięty. Kilka kilometrów drogi w plecy … Na szczęście maszeruję w klapkach i moje stopy nie doznają kolejnych otarć. 20 min spędzone w kafejce internetowej kosztuje 60 LKR. Powoli rodzi się pomysł na jutrzejszy dzień na wyspie: do hotelowego check-out-u wyleguję się na plaży, najgorętszą część dnia spędzę w klimatyzowanej kafejce, po południu – powrót do Colombo. Wieczór spędzam z butelką piwa na tarasie mego hotelu skąd horyzont wyznacza regularny rząd świateł licznych kutrów rybackich. Efekt jest taki jakby kilometr od brzegu znajdował się ląd z setkami latarni morskich.
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (4)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (0)
! Komentarze moga dodawać tylko zarejestrowani użytkownicy
 
dagar
Darek Grabowski
zwiedził 7.5% świata (15 państw)
Zasoby: 334 wpisy334 16 komentarzy16 5669 zdjęć5669 3 pliki multimedialne3
 
Moje podróżewięcej
26.03.2023 - 06.04.2023
 
 
02.02.2018 - 09.03.2018