Geoblog.pl    dagar    Podróże    INDIE + SRI LANKA 2008-2009    "CELA W COLOMBO"
Zwiń mapę
2008
21
gru

"CELA W COLOMBO"

 
Sri Lanka
Sri Lanka, Colombo
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 12047 km
 
Z owiniętą w gazety Parvati - dodatkowo obciążającą mój plecak - łapię A/C bus do Colombo. Cena 270 LKR! … podobno przez mój wielki plecak. Upał jest tak wielki, że nie mam nastroju na kolejną awanturę i potulnie zajmuję miejsce za kierowcą. Standardowo większość trasy pokonuję w błogiej półdrzemce.

O 15.30 wysiadam w okolicy dworca kolejowego. Na poszukiwanie noclegu zamierzam udać się tym razem bez plecaka, który ląduje w przechowalni bagażu za 60 LKR. Wbrew zaleceniom Lonely Planet zamiast w forcie próbuję szczęścia w przydworcowej dzielnicy Pettah. Pierwszy z odwiedzonych przybytków oferuje tylko pokoje na godziny. Nieźle się zaczyna, heh. W drugim nocleg kosztuje 1500 LKR, w trzecim 700 LKR, ale bez łazienki. Jest lepiej. Kolejny pokój z łazienką na dachu to koszt 1500 LKR. Wracam do poprzedniego. Chrzanić prywatną łazienkę – ta ogólnodostępna jest tuż za ścianą. Zostaję tu.

Jest jeszcze w miarę wcześnie, więc ruszam na małą wycieczkę po mieście. Okazuje się, że nie na taką małą jak zakładałem. Kilka kilometrów krążę po dzielnicy biznesowo-urzędowo-wojskowej. Liczne patrole karabinierów strzegące rządowych gmachów i biurowców ciągle kierują mnie na drugą stronę ulicy. Przestępując z lewa na prawo chodzę jak pijany. W końcu z zawrotem głowy od zmiany kierunków docieram do bardziej ożywionej części miasta. Przez nieporozumienie zamiast curry dostaję pieczonego kurczaka z ryżem za 230 LKR. Sporo, ale zawsze to jakaś odmiana. W ramach zagwarantowania sterylności posiłku talerz zostaje wysłany torbą foliową. To nic, że ryż ląduje na tacce wielokrotnego użytku, a kurczaka serwuje się brudnymi rękoma.

Znowu kończą mi się baterie w aparacie i kolejne kupuję za 100 LKR. Podejrzanie tanio więc mam nadzieję, że przynajmniej na jutro mi wystarczą.

W okolice dworca kolejowego wracam miejskim autobusem za 10 LKR. Zaopatrzony w prowiant i fajki ląduję w hotelu. Teraz mogę się w pełni rozkoszować nieodpartym urokiem mego schronienia. Potraktowany niebieską farbą olejną pokój przypomina więzienną celę. Jedyne wyposażenie to zdezelowane łóżko, skrzypiący wiatrak oraz pamiętające zapewne dawne epoki (choć raczej nie zabytkowe) biurko i krzesło. A wszystko to nierealnie wręcz wyeksponowane dramatycznie krztuszącym się jaskrawobiałym światłem jarzeniówki. Pukanie do drzwi przerywa delektowanie się scenerią pokoju. Kontrola wojskowa. Ku zdumieniu żołnierza, który zapewne spodziewał się zastać tu groźnego przestępcę, okazuję się białym farangiem. Aby się upewnić, że nie jestem farbowanym lisem, trochę zdezorientowany prosi o paszport. Wertuje go tak długo, że obawiam się powyrywania kartek. Przejrzał chyba wszystkie wpisy, wizy i stemple. Ostatecznie zaakceptowawszy pomyłkę zwraca dokument i nie żegnając się nawet znika za drzwiami.

Sri Lanka od 1983 roku była miejscem wyniszczającej kraj wojny domowej toczonej pomiędzy Syngalezi, wyznawcami buddyzmu, a najliczniejszą mniejszością narodową wyspy, hinduskimi Tamilami. Geneza konfliktu sięga VI-V w. p.n.e., kiedy Syngalezki książę Widźaja, przybył na Cejlon z północno-zachodnich Indii i dokonał podboju wyspy. Później dotarli tu kolejni osadnicy w tym Tamilowie. Stworzone i rządzone przez dynastie syngaleską państwo, zostało najechane w II w p.n.e przez Tamilów. Zajęli oni wówczas północną część wyspy i od tamtej pory roszczą sobie do niej prawa, pragnąc utworzyć niezależne państwo. Synegalezi z kolei uważają wyspę za własną i niepodzielną. Utworzona przez Tamilów organizacja Tygrysy Wyzwoliciele Tamilskiego Eelamu - LTTE, w 1983 chwyciła za broń, na co Syngalezi odpowiedzieli czystkami etnicznymi mordując ludność pochodzenia tamilskiego. W 2001 roku obydwie frakcje ogłosiły zawieszenie broni, jednak już w kwietniu 2003 roku rozmowy pokojowe zostały zerwane przez LTTE. Zaczęli ponownie stosować przemoc, szczególnie w zróżnicowanych etnicznie wschodnich prowincjach. Konflikt kosztował życie ponad 70 tysięcy ludzi. Aż dziw, że poza wszechobecnym wojskiem stan ten nie jest wyczuwalny wśród społeczeństwa. Życie zdaje się tu toczyć normalnym rytmem, a liczne kontrole, które zapewne niespecjalnie przysługują się bezpieczeństwu, mieszkańcy znoszą ze spokojem i pokorą. Widocznie zapewnienie ułudy pozornej troski o naród leży w gestii rządzącej tu partii.

Wieczorna przechadzka po Pettah jest tyleż emocjonująca co lekko straszna. Trafiam chyba do hinduskiej dzielnicy, gdzie dzieje się więcej niż bliżej dworca. Dość jednak wrażeń na dziś i pustymi ulicami wracam po zmroku do hotelu. Mimo bliskości ruchliwej arterii jest zadziwiająco cicho. Może dlatego, że zakratowane okno mojej celi wychodzi na ścianę sąsiedniego budynku.
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (9)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (0)
! Komentarze moga dodawać tylko zarejestrowani użytkownicy
 
dagar
Darek Grabowski
zwiedził 7.5% świata (15 państw)
Zasoby: 334 wpisy334 16 komentarzy16 5669 zdjęć5669 3 pliki multimedialne3
 
Moje podróżewięcej
26.03.2023 - 06.04.2023
 
 
02.02.2018 - 09.03.2018