Geoblog.pl    dagar    Podróże    INDIE 2009-2010    „KOH-I-NOOR" - „GÓRA ŚWIATŁA”
Zwiń mapę
2010
06
sty

„KOH-I-NOOR" - „GÓRA ŚWIATŁA”

 
Indie
Indie, Golconda Fort
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 9168 km
 
Rano budzi mnie dzwonek do drzwi. Pojawia się masażysta z propozycją odprężenia mego ciała. Jestem jednak tak zaspany, że nie mam teraz nastroju na takie atrakcje. Przed 10.00 kolejny dzwonek. Recepcjonista upewnia się, że zostaję na kolejną dobę. Chyba odespałem wczorajszą noc. Na tarasie zażywam godzinnej kąpieli słonecznej i dosuszam ostatnie wilgotne rzeczy po wczorajszym praniu. Rozleniwiłem się trochę. Jest tak błogo, że nie chce mi się opuszczać hotelu. Po śniadaniu uzupełniam dziennik. Czas się jednak stąd ruszyć.

Przed dworcem kolejowym łapię bus do tutejszego jeziora wzdłuż którego biegnie 3-kilometrowa Mahatma Ghandi Road. Na wysepce po środku jeziora stoi monolityczna statua Buddy, której transport w miejsce docelowe zakończył się katastrofą promu. Po siedmiu latach wydobyto go z dna jeziora w stanie nienaruszonym i ustawiono na planowanym podeście. Mam sporo czasu do wieczornego pokazu światło-dźwięk w twierdzy Golkonda – noszącej miano „diamentowego miasta” ( tu wydobyto m.in. słynny 105-karatowy Koh-i-noor aktualnie zdobiący koronę brytyjskiej królowej matki), więc spacerkiem przechadzam się po okolicy przypadkiem odnajdując rewelacyjną świątynię Birla Mandir wykonaną w całości z białego marmuru. Niestety do wewnątrz nie można wnosić żadnej elektroniki - w tym aparatów fotograficznych. Przechadzka po tym miejscu bardzo wycisza … niektórych wiernych do tego stopnia, że zasypiają w świątynnych pawilonach. W okolicy wzgórza świątynnego posilam się chicken roll-em i ciastkiem - potem szukam transportu do Golkondy. Na przystanku czekam na autobus, ale po 40 min poddaję się i biorę auto rikszę. Kurs z taksometrem "+10 INR" wynosi 90 INR.

Kasa twierdzy jest zamknięta. Jest przerwa przed tutejszym pokazem wieczornym. Chwilę później jestem jednak wewnątrz murów (100 INR). W ostatniej chwili przed zachodem słońca przemierzam większość zabudowań fortu i jako ostatni schodzę do amfiteatru, gdzie na pokaz światło - dźwięk czekam pół godziny cięty przez roje zajadłych komarów. Krwiopijców nie wystraszyła nawet wyrzutnia spalin, z którą na plecach przechadza się wokół publiczności koleś z obsługi. Smród rozpylanego dymu wydaje się przeszkadzać bardziej widzom niż owadom. Przed 19.00 rozpoczyna się show. Poszczególne fragmenty murów zostają podświetlone kolorowymi reflektorami w rytm muzyki i tekstów obrazujących dzieje budowli. Więcej czasu spędzamy jednak w całkowitej ciemności za to w otoczeniu dźwięku. Komary nadal nie mają litości dla widzów, z których część poddaje się przed końcem pokazu. Przerwa w dostawie prądu także dla mnie jest niezłym pretekstem do wymknięcia się z show. Jakoś nie przemówiło do mnie to widowisko.

Z przystanku autobusowego obok twierdzy łapię bus do punktu przesiadkowego, a stamtąd do dworca kolejowego. Z hotelu wychodzę jeszcze zadzwonić i zrobić zakupy na kolację. Po smacznym chicken curry z ryżem (40 INR) równie smacznie zasypiam.
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (13)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (0)
! Komentarze moga dodawać tylko zarejestrowani użytkownicy
 
dagar
Darek Grabowski
zwiedził 7.5% świata (15 państw)
Zasoby: 334 wpisy334 16 komentarzy16 5669 zdjęć5669 3 pliki multimedialne3
 
Moje podróżewięcej
26.03.2023 - 06.04.2023
 
 
02.02.2018 - 09.03.2018