Autobus do Kandwy odjeżdża ok. 16.40 (50 INR). Ok.19.00 jestem na miejscu i w jednej z lokalnych agencji turystycznych kupuję bilet na nocny autokar do Nagpuru za 300 INR. Odjeżdża dopiero o 23.00 mam więc sporo wolnego czasu. Plączę się handlowymi uliczkami wokół dworca autobusowego. Kolejowy jest tuż obok. W końcu znajduję kawiarenkę internetową i spędzam tam dwie godziny (40 INR). Pod biurem turystycznym siedząc na krzesełku przy ulicy uzupełniam dziennik. Syn właściciela biura proponuje mi dopłatę do biletu w wysokości 50 INR za miejsce sypialne. Jasne, że się zgadzam!
Komfortowy autokar przyjeżdża 20 min. przed 23.00 i dostaję podwójną kuszetkę tylko dla siebie! Cool! Niestety za pięknie być zawsze nie może. Sąsiad z kuszetki obok namiętnie nawija przez telefon z jakąś panną. Rozmawia półtorej godziny! Kiedy połączenie zaczyna się coraz częściej zrywać ok. 0.30 poddaje się i kończy dysputę. Właściwie to monolog, bo panienka potakuje tylko od czasu do czasu. Teraz mogę skupić się na zaśnięciu. O dziwo sąsiad po odłożeniu słuchawki momentalnie zaczyna chrapać. Mi przychodzi to z większym trudem. Droga jest kiepska i autokarem strasznie rzuca, a na mojej wysokości jest to podwójnie odczuwalne.