Niestety znowu sprzątacz funduje mi podobną pobudkę do wczorajszej. Dziś podstawa to wymiana waluty. Znajduję bank, gdzie proponują mi niezły kurs 46,50 INR /1 USD. Nie bardzo wiem o co chodzi, ale wymiany ma dokonać człowiek spoza banku. Muszę na niego poczekać 20 min. Rzeczywiście niedługo pojawia się tajemniczy gość z czarną walizeczką i kalkulatorkiem w dłoni.
Transakcja dochodzi do skutku i zasilony równowartością 200 USD łapię rikszę (40 INR) do dżaińskiej Szklanej Świątyni Kanć Mandir z XIX wieku. Na miejscu zaliczam odlot. Już sama fasada świątyni zapowiada bogate wnętrze, ale to co widzę wewnątrz przerosło najśmielsze oczekiwania. Wszystkie ściany, słupy i sufity pokryte są fazowanymi lusterkami o przeróżnych kształtach, a często i bajkowych kolorach. Z powały zwisają kryształowe kandelabry. Nawet posadzka wykładana jest lustrzanymi płytkami o kształcie plastra miodu często z piaskowanym wzorem. Krążąc wzdłuż ścian widzi się własne odbicie w setkach małych zwierciadeł. Niesamowite miejsce. Niestety wewnątrz nie można robić zdjęć - próbuję wykonać kilka ukradkiem z zewnątrz.
Wracam rikszą do booking office i próbuję zarezerwować bilet z Bhopalu do Hyderabadu. Oczywiście - mogę odbyć taką podróż ..... 14 stycznia!!! Podobnie jest z połączeniem Indore - Nagpur. Moje plany kolejny raz wzięły w łeb. Pojęcia nie mam co dalej ... ? Nic to. Zbieram się w hotelu i wręczywszy oczekiwany 20-rupiowy napiwek boy-owi hotelowemu idę na dworzec autobusowy. Tym razem mam transport do Maheshwaru z pobliskiego dworca. Muszę jednak godzinę poczekać. Mocno po 14.00 ruszamy (55 INR). Mam miejsce nad tylnym kołem i tak mało miejsca na nogi, że żadna z przybieranych pozycji nie zapewnia nawet minimum komfortu, a moje kolana przechodzą katusze. Dopiero ostatni odcinek trasy siedzę wygodnie.