Geoblog.pl    dagar    Podróże    INDIE 2009-2010    „POLSKA TRADYCJA, CZYLI SIĘGAMY BRUKU”
Zwiń mapę
2009
16
gru

„POLSKA TRADYCJA, CZYLI SIĘGAMY BRUKU”

 
Indie
Indie, New Delhi
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 5494 km
 
… z takim też opóźnieniem lądujemy w Delhi.
Okazuje się, że nasze bagaże – mimo wielu obaw związanych z organizacją na terminalu tranzytowym - jednak zdążyły dotrzeć razem z nami. Kamień z serca! Na trochę lepiej zorganizowanym lotnisku międzynarodowym im. Indiry Gandhi wymieniamy po 20 USD (po złodziejskim kursie rzecz jasna) i po wypaleniu upragnionego papierosa zasiadamy do planowania ewakuacji z lotniska.

Dołącza do nas Paulina. Właśnie przyleciała z Londynu i nie ma specjalnie sprecyzowanych planów podboju Indii. Monika i Jakub jeszcze w Polsce złożyli internetową rezerwację hotelu w dzielnicy Karol Bagh. Decydujemy się na wspólną TAXI (250 INR). Plan jest prosty; moi polscy towarzysze jadą do swego hotelu zostawiając mnie po drodze na New Delhi Railway Station. Jest na tyle wcześnie, że może być szansa dotarcia jeszcze dziś do Haridwaru. Po drodze rozmawia nam się jednak na tyle miło, że już w taksówce zmieniam plany postanawiając zostać w Delhi na jeden dzień.

W Karol Bagh odnajdujemy zabukowany „Ivory Palace”, Trochę tam drogo, więc zostawiamy plecaki w pokoju Moniki i Jakuba, a noclegu dla mnie i Pauliny szukamy w okolicy we czwórkę. Ceny są jednak wszędzie bardzo wysokie. Ostatecznie decydujemy się na „Tribhovan Palace” (400 INR) na Channa Market tuż obok „Ivory Palace”. Kilka przecznic dalej, w polecanej przez przygodnego Hindusa knajpie, zjadamy nasze pierwsze indyjskie śniadanie: masala dosa. Smakuje wszystkim.

Mimo, iż żadne z nas nie przespało poprzedniej nocy decydujemy się spędzić pół dnia na intensywnym zwiedzaniu miasta. Po kilku nieudanych próbach negocjacji z wyjątkowo asertywnymi delijskimi rikszarzami znajdujemy transport, który całą czwórkę zawozi do Kutb Minar (250 INR) – zespołu wpisanego na listę UNESCO - na południowym krańcu Delhi. Głównym punktem parku archeologicznego jest monumentalna 70–metrowa piaskowcowa Wieża Zwycięstwa. Stąd (tą samą rikszą) jedziemy do Lotus Temple – Świątyni Bhahaistycznej, którą nota bene widziałem 11 lat temu. Mimo to – o dziwo - właśnie ja kolejny raz jestem pod jej największym wrażeniem. Na ostatni punkt programu zwiedzania wybraliśmy grobowiec Humajuna (250 INR, UNESCO) będący pierwowzorem Taj Mahal-u.

Kończy nam się tutejsza waluta i ostatnim kursem docieramy do Connaught Place będącego centralnym punktem New Delhi. Wytargowaliśmy tu nieco lepszy kurs dolara (46 INR) i wymieniamy większe sumy pieniędzy. Z kasą w kieszeni postanawiamy posilić nasze umęczone i niewyspane powłoki cielesne. W drodze na Karol Bagh wstępujemy na thali (50 INR), które wyjątkowo trafia w poczucie smaku wszystkich. Kupujemy jeszcze kilka produktów na wieczorną imprezę i pieszo wracamy do naszych hoteli.

Planowana na krótkie spotkanie kolacja przeradza się w ostre dysputy i przenosi ostatecznie na ulicę przed naszym hotelem. Przy polskiej wódce, którą w ramach rozsądnej profilaktyki zakupili moi warszawscy kompani w strefie wolnocłowej, zapominamy nawet o zmęczeniu i na ulicznym chodniku kończymy spotkanie późno w nocy. W międzyczasie nawiązujemy kontakt z wstawioną diabli-wiedzą-czym młodą Hinduską. Jej białe niegdyś spodnie wskazują na częsty kontakt pośladków z chodnikiem. Próbuje zaprosić dziewczyny do bliżej niezidentyfikowanego lokalu. Podobnie jak wskazywany otępiałym wzrokiem przybytek także cel potencjalnych odwiedzin wydaje się co najmniej zagadkowy. No i dlaczego tylko dziewczyny otrzymują zaproszenie … ? Nasze kompanki poddają się jednak i grzecznie pozbywamy się organizatorki wieczornych - podejrzanych bądź co bądź - atrakcji. Paulina ma jeszcze siłę na spacer, więc już tylko we dwójkę robimy rundkę po okolicznych uliczkach.

Nowo poznani znajomi są pod wielkim wrażeniem pierwszego dnia w Indiach. Chłoną atmosferę wszystkimi zmysłami. Trochę zazdroszczę Im emocji związanych z reakcją na „uroki” tutejszego trybu życia, ruchu ulicznego, kuchni i klimatu. 11 lat temu reagowałem podobnie - teraz czuję się tu jak zwykle. Jak w domu.
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (29)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (0)
! Komentarze moga dodawać tylko zarejestrowani użytkownicy
 
dagar
Darek Grabowski
zwiedził 7.5% świata (15 państw)
Zasoby: 334 wpisy334 16 komentarzy16 5669 zdjęć5669 3 pliki multimedialne3
 
Moje podróżewięcej
26.03.2023 - 06.04.2023
 
 
02.02.2018 - 09.03.2018