Gorzej jest w mieście tranzytowym. Dotarłszy do rękawa wyjściowego zostajemy „uwięzieni” w samolocie przez całe 45 min. Od momentu wylądowania. Planowo na przesiadkę na lot do Delhi mam tylko 70 min. Z każdą minutą jestem coraz bardziej poirytowany. Gbur siedzący obok mnie ma podobną sytuację. Stewardesy proponują nam przejście do business class abyśmy mogli opuścić maszynę jako pierwsi. Tylko jak…? …. Skoro drzwi są ciągle zamknięte. Kłopoty tłumaczy się nam problemami technicznymi, których przyczyną ma być niska temperatura dochodząca do minus 25 stopni – w to akurat jestem w stanie uwierzyć. Większość pasażerów jest mimo to innego zdania. Odbierają sytuację jako obrazę naszej narodowości co jest dość powszechnie i równie głośno komentowane. Przybyliśmy wszak najbardziej efektowną polską maszyną we flocie PLL LOT – złotym Boeingiem 737 będącym fragmentem szeroko zakrojonego projektu artysty Pawła Althamera z okazji akcji „Wspólna sprawa” przygotowanej przez Urząd Komitetu Integracji Europejskiej na 20-lecie upadku komunizmu. Akcja ta miała za zadanie promować „polskość” poza naszymi granicami.
W końcu jednak kołnierz transportowy sięga drzwi i jako pierwszy wbiegam na słynne „Szeremietiewo” … słynne przede wszystkim z bałaganu jaki tu panuje; o czym przekonuję się na każdym kroku. Daleko naszym wschodnim sąsiadom do standardów zachodnich. Brak profesjonalizmu obsługi w moim wypadku ma jednak dobre strony. Odprawa do Delhi jeszcze się nie zaczęła – mam więc czas na wytchnienie przy papierosie w strefie dla palących. Dzięki wspólnemu nałogowi chwilę później poznaję dwoje rodaków lecących moim rejsem! Monika i Jakub wybierają się do Indii po raz pierwszy. Udzielam im parę wskazówek co do atrakcyjności wstępnie ustalonej przez nich trasy. Okazuje się, że mamy na rozmowę sporo czasu … lot do Delhi jest opóźniony ok. 1 godzinę …