Pierwszy etap podróży przebiega zgodnie z planem. Odpowiednio wczesny dojazd na lotnisko, szybka odprawa, korzystny cenowo zakup papierosów w wolnocłowej Baltonie, sprawny boarding i zgodny z planem rejs LOT-em do Moskwy. Do momentu lądowania wszystko wygląda normalnie. No prawie, bo mam miejsce przy najbardziej antypatycznym gościu w samolocie. Najpierw wszczyna awanturę z innym pasażerem (o strąconą niechcący przez tego drugiego torbę ze słodyczami) prezentując przy tym imponujący zasób przekleństw, a w trakcie kołowania samolotu na pas startowy zaczyna obdzwaniać chyba wszystkich swoich znajomych. Delikatne sugestie o zakazie używania wszelkich urządzeń elektronicznych podczas startu samolotu nie skutkują i akcja kończy się rozwiązaniem siłowym – odebraniem telefonu przez stewardesę.