Geoblog.pl    dagar    Podróże    TAJLANDIA + LAOS 2011    „… TO OSTATNIA NIEDZIELA …“
Zwiń mapę
2011
18
gru

„… TO OSTATNIA NIEDZIELA …“

 
Tajlandia
Tajlandia, Bangkok
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 15290 km
 
No i nadeszła wiekopomna chwila. Zapewne jak wszyscy wakacjusze kiepsko znoszę konieczność powrotu do rzeczywistości. Wypada obejrzeć największą pobliską atrakcję – Złotego Buddę w świątyni Wat Traimit. Przyjemność obcowania z bóstwem kosztuje 40 THB, a przyjemność obcowania z górą złota przetopioną w posąg Buddy jest niewątpliwa.

Aby łatwiej było opuścić Bangkok - zgodnie z założeniem postanawiam odwiedzić okolice Khao San Road i nasycić wzrok tłumami turystów, których wszechobecności próbowałem zawsze unikać, a którzy potrafili samą obecnością obedrzeć odwiedzane miejsca ze wszelkiej egzotyki. Na Khao San jest ich zatrzęsienie, a każdy próbuje - często w dość drastyczny sposób - wyróżnić się z tej masy. Pseudo-oryginalne ubrania z kolekcji „Power-flower”, tygodniami niemyte dredy, tatuaże i kolczyki we wszystkich możliwych miejscach ciała nie robią już na mnie wrażenia. Za to nowym trendem zabłysnął koleś z kółkami wstawionymi w przedziurawione uszy; zapewne wzorem zaczerpniętym z plemion Oceanii. Wizyta w tym getcie cudaków wszelkiej maści przynosi właściwy z zamierzeniem skutek. Niespecjalnie chcę już to towarzystwo oglądać. Odnajduję jeszcze pensjonat, w którym mieszkałem podczas pierwszej wizyty w Bangkoku i wracam na przystań Phra Athit, gdzie łapię łódź w stronę centrum miasta (15 THB).

Wysiadam jedną przystań dalej niż ta, z której wyruszałem i kieruję się wzdłuż Menamu w stronę „Oriental Hotel”. Jest imponujący nie tylko ze względu na wysokość, ale też dzięki setkom ażurowych, półokrągłych balkonów. Wstępuję do Mc Donalds i mijając szklane wysokościowce docieram do Silom Road. Wieczorem wracam po plecak pozostawiony w przechowalni bagażu na dworcu kolejowym (80 THB) i posiliwszy się ostatnim kurczakiem z ryżem jadę metrem z przesiadką na stacji Makasan na City Line w kierunku lotniska.

Jestem ponad dwie godziny przed planowanym odlotem. Na tablicy informacyjnej czeka na mnie niezbyt miła niespodzianka: mój lot został przełożony na 2.00 w nocy. Na pocieszenie podczas odprawy dostaję kupon na 250 THB do wykorzystania w jakimkolwiek barze w strefie bezcłowej. Pierwszą potrzebą jest znalezienie palarni. Potem zabijam czas na necie i ostatecznie zamawiam bezsmakowego kurczaka z równie mdłymi frytkami w Burger Kingu. Boarding przedłuża się do 3.00 nad ranem. Start jest w sumie opóźniony ponad trzy godziny. Po miernym posiłku udaje mi się kilka razy zdrzemnąć przed podaniem nijakiego śniadania. Chyba nie jestem fanem cateringu KLM.
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (40)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (0)
DODAJ KOMENTARZ
 
dagar
Darek Grabowski
zwiedził 7.5% świata (15 państw)
Zasoby: 334 wpisy334 16 komentarzy16 5669 zdjęć5669 3 pliki multimedialne3
 
Moje podróżewięcej
26.03.2023 - 06.04.2023
 
 
02.02.2018 - 09.03.2018