Geoblog.pl    dagar    Podróże    TAJLANDIA + LAOS 2011    „BUSINESS PO TAJSKU” cz. I
Zwiń mapę
2011
11
gru

„BUSINESS PO TAJSKU” cz. I

 
Tajlandia
Tajlandia, Krabi
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 14448 km
 
Rano na ulicy jest taki jazgot, że nie da się spać. Leje deszcz. Nie ma wyjścia - trzeba stąd zmykać. W recepcji wykupuję bilet bezpośrednio na Ko Lanta za 450 THB. Wyjazd jest o 9.30, ale nie doczytałem, że odbiór z guest house-u już o 9.00 - nie ma zatem szans na śniadanie, a przede mną 5-ciogodzinna podróż. Kiedy szefowa przybytku ponagla mnie pukaniem do drzwi na szczęście jestem już spakowany. Na dole busa nie ma. Ponoć pojechał po innych klientów. Wraca po chwili i zajmuję miejsce w prawie telewizyjnym tapicerowanym fotelu. Mają tu designerzy fantazję. Zabieramy jeszcze dwie osoby i rzeczywiście ok. 9.30 opłotkami przedmieść opuszczamy miasto. Ciągle pada, więc atmosfera jest deczko przygnębiająca. Nikt się nie odzywa i wszyscy przysypiają. Dwie godziny później zatrzymujemy się na 20-minutowy postój, gdzie można się posilić. Kupuję kanapkę z kurczakiem (30 THB) i ruszamy dalej. Kierowca jedzie wyjątkowo szybko. Wyprzedzamy wszystko co napotkamy na drodze. To mi się akurat podoba.

Ku memu niekłamanemu zaskoczeniu o 14.00 jesteśmy w Krabi .... czyli sporo na północ od Lanty! Kilkanaście minut czekamy na songthaew, który przewozi nas raptem dwie przecznice dalej. Tam zajmuje się nami biuro podróży proponując wykupienie noclegów na wyspie. Jest nas piątka - pozostałe towarzystwo zostało w Krabi. Teraz wszystko się zaczyna wyjaśniać. To łączone transporty - stąd okrężna droga do celu. Jedna para ma rezerwację w jakimś hotelu, druga wykupuje noclegi za 1000 THB/noc. Ja otrzymuję dwie propozycje - rzecz jasna wybieram tą tańszą za 500 THB sądząc, że na wyspie może być problem ze znalezieniem czegokolwiek. Płacę należność za dwie noce i daję się namówić na rejs promem wprost na Phuket za 750 THB! Pocieszam się myślą, że na wyspie ceny są rzekomo wyższe niż na lądzie. Ponoć za 5 minut mamy ruszyć w dalszą trasę. 5 minut ciągnie się w nieskończoność. W sumie w Krabi tracimy ponad godzinę. Kiedy w końcu pakujemy się do kolejnego busa kierowca jedzie w takim tempie, że wyprzedzają nas nawet ciągniki. Po drodze oczywiście tankujemy paliwo, boss wstępuje na zakupy do przydrożnego supermarketu, a chwilę później z uroczym „sorry“ na ustach zatrzymuje się na kolejnej stacji w celu ... skorzystania z toalety. Na skrzyżowaniu prowadzącym do przystani promowej przekazuje telefon jednemu z pasażerów, który oznajmia reszcie, że musimy poczekać 10 minut na dodatkowych klientów. Ciśnienie wzrasta nie tylko mi, ale też pozostałej czwórce, a kierowca na wszelki wypadek zapada się pod ziemię. Pojawia się dopiero, kiedy podjeżdża bus z rozradowaną skośnooką rodziną, której wszyscy członkowie obwieszeni są wielkimi aparatami fotograficznymi. Wyjaśnił się kolejny powód zwłoki w podróży - następny przekombinowany transfer, a wszystko to kosztem naszego czasu. Pluję sobie w brodę, że zostawiłem w tej agencji 2200 THB!
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Komentarze (0)
DODAJ KOMENTARZ
 
dagar
Darek Grabowski
zwiedził 7.5% świata (15 państw)
Zasoby: 334 wpisy334 16 komentarzy16 5669 zdjęć5669 3 pliki multimedialne3
 
Moje podróżewięcej
26.03.2023 - 06.04.2023
 
 
02.02.2018 - 09.03.2018