Geoblog.pl    dagar    Podróże    TAJLANDIA + LAOS 2011    „UNESCO STORY”
Zwiń mapę
2011
22
lis

„UNESCO STORY”

 
Tajlandia
Tajlandia, Ban Chiang
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 11616 km
 
Pobudka przed 9.00. Net się ciągle rwie. Ledwo sprawdziłem pocztę. Nie ma wyjścia - trza zrealizować założony na dziś plan. Wg przewodnika najlepiej dotrzeć tam songthaew-em z ulicy obok. Przechodzę nią w obu kierunkach nie znajdując żadnego przystanku. W końcu przed 11.00 wracam na dworzec. 40 min oczekuję na odjazd autobusu do Sakon Nakhon. Kolejne 20 min jedziemy na jedynce zbierając nielicznych podróżnych.

W Ban Pulu oddalonym o 6 km od Ban Chiang jestem ok. 12.00. Na krzyżówce czeka tylko jeden tuk-tuk. Kierowca żąda 100 THB za transport. Poddaję się. Po chwili zatrzymuje się jakiś małolat na skuterku proponując niezobowiązującą podwózkę. No w końcu mój pierwszy stop w Tajlandii! Koleś wysadza mnie dokładnie przed wejściem do tutejszego muzeum. Kolejna niespodzianka - bezpłatny wstęp - może dlatego, że nie ma akurat prądu ...? Niestety - tak jak się spodziewałem - światło niewiele by pomogło tutejszej ekspozycji. Większość sal zajmują zdjęcia z wykopalisk archeologicznych prezentujące historię miejsca i postęp prac wykopaliskowych. Od czasu do czasu ekspozycję uzupełniają znalezione tu szczątki ceramicznych mis z czerwonymi spiralnymi dekoracjami na wyblakło-żółtym tle. Na wschodnim krańcu bardzo przyjemnej wioski na terenie Wat Phi Si Nai znajdują się zadaszone stanowiska archeologiczne. Niezbyt podniecające eksponaty nie przeszkodziły we wpisaniu tego znaleziska na listę UNESCO. Bardziej niż urok wydobytych tu przedmiotów liczył się fakt, iż tereny południowo-wschodniej Azji uznawano wcześniej za zacofane w epokach prehistorycznych. Po tym znalezisku okazało się iż bardzo możliwym jest, że to właśnie tu ok. 3000 lat p.n.e. powstały pierwsze przedmioty z brązu (700 lat przed Mezopotamią) zapoczątkowując rozwój kultury w tym odosobnionym regionie.

Ponieważ nic więcej już do zobaczenia w okolicy nie ma, a jestem po lunch-owej zupce nie pozostaje mi nic innego jak opuścić przyjazną wioskę. Wychodzę na rogatki licząc na kolejną okazję. Minutę potem zatrzymują się przy mnie dwie Tajki na motorze pytając dokąd zmierzam i jak mogą mi pomóc. Sprawa wydaje mi się jasna - podrzucić mnie do Ban Pulu!, heh. Jedna z nich poświęca się ustępując mi miejsca za drobniutką i sympatyczną Tak (to chyba najpopularniejsze tu imię żeńskie). Jedziemy. Tak wypytuje mnie o standardy dotyczące mojej pracy i planów podróżnych. Sonduje też moje wrażenia z Ban Chiang. Nie chcąc zrobić jej przykrości pomijam wątpliwe „atrakcje" muzeum skupiając się na uroku zabudowy wioski. Na rogatkach w Ban Pulu rozstajemy się wymieniając wszelkie możliwe grzeczności i prawie w biegu łapię nadjeżdżający bus do Udon Thani. Godzinę później jestem na dworcu. Cała wycieczka kosztowała mnie jedynie 80 THB w obie strony. Wydatek iście adekwatny do tanich atrakcji.

Jest ok 16.00 więc udaję się na spacer po mieście. Odwiedzam pomnik Prajaksilpakom (kimkolwiek ten jegomość był), fontannę (akurat bez wody) i wieżę zegarową ze zdjęciami rodziny królewskiej (a jakżeby inaczej!). Postanawiam ruszyć na zachód i odwiedzić Nong Prajak - jezioro z wyspą na środku - tutejsze miejsce wypoczynku i rekreacji. Trochę żałuję, że nie skorzystałem z jednego z ulicznych salonów masażu (raptem 120 THB), ale głód pcha mnie w kierunku nocnego targu w okolicy dworca kolejowego. Mijam jeszcze działającą już podświetloną fontannę i osiągam cel. Trochę tu pusto - otwarte jest co trzecie stoisko. Wybór dań też niewielki więc nie ryzykując specjalnie zamawiam kurczaka z ryżem. Okolica wydaje się dopiero gotować do nocnego życia. Zapalają się światła w kolejnych barach, a miejsca przy stolikach zajmują kolejni emerytowani farangowie. Takiego ich skupiska w Isaan-ie jeszcze podczas tego wyjazdu nie widziałem.

Wracam do hotelu. Net nadal się rwie totalnie. Chyba nici dziś z kolejnej porcji korespondencji.

Na kolację obieram dla odmiany restaurację Mc Donalds. Zadawalam się jednym cheeseburger-em na wynos, którego spożywam na huśtawce w patio centrum handlowego w zachodnim stylu. Taka mała odskocznia od tutejszych codziennych klimatów kulinarnych.
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (36)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (0)
DODAJ KOMENTARZ
 
dagar
Darek Grabowski
zwiedził 7.5% świata (15 państw)
Zasoby: 334 wpisy334 16 komentarzy16 5669 zdjęć5669 3 pliki multimedialne3
 
Moje podróżewięcej
26.03.2023 - 06.04.2023
 
 
02.02.2018 - 09.03.2018