Geoblog.pl    dagar    Podróże    TAJLANDIA + LAOS 2011    „SZCZĘŚLIWA 9-TKA”
Zwiń mapę
2011
20
lis

„SZCZĘŚLIWA 9-TKA”

 
Tajlandia
Tajlandia, Khon Kaen
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 11471 km
 
Nie spieszę się dziś z wstawaniem, mimo iż niezbyt cisi sąsiedzi urządzają mi kilka nieplanowanych pobudek. Ostatecznie podnoszę się z trzeszczącego łoża o 9.00 i uzupełniam dziennik - za wcześnie jeszcze na zmianę noclegowni. Dwie godziny później melduję się w hotelu „Roma”. Mam przyjemny i zaciszny pokój od podwórza na 3-cim piętrze. Jest nawet TV, a WI-FI jak się później okazuje, ma zasięg nawet w moim łóżku. W recepcji otrzymuję też przydatną mapę miasta, która olśniewająco odwraca moje myślenie przestrzenne o 180 stopni (jeszcze wczoraj myślałem, że północ to południe ... i odwrotnie). Że też nie trafiłem tu wczoraj. Pocieszony warunkami noclegu wpadam na szybką zupkę z kulkami rybnymi, wracam spakować bagaż do „Saen Sumran“, a chwilę później rozpakowuję go po drugiej stronie ulicy.

Poza muzeum i jedną świątynią na południu miasto nie ma wiele do zaoferowania. Nie spieszę się więc ze zwiedzaniem i przeczekuję najgorętszą porę dnia w chłodnym pokoju uzupełniając wieści z kraju. Już prawie wszystko wiem o orędziu premiera, reakcji opozycji, dalszym ciągu kłopotów PIS-u (tu humor mi się lekko poprawia), aktualnej pogodzie, wypadkach i innych mniej lub bardziej emocjonujących informacjach z Polski. Biorę szybki natrysk i przed 15.00 ruszam songthaew-em (9 THB) nad jezioro Kaen Nakorn Lake ... jak na niedzielę przystało. Spacerkiem wzdłuż jego sielskich brzegów docieram do słynnej Nongwang Muang Kao Temple z 1997 roku. Ponieważ nie widziałem wcześniej żadnych zdjęć budowli nie byłem przygotowany na to co zastałem. A zastałem cudko - a raczej cudo - bowiem 9-cio kondygnacyjna budowla dostojnie góruje nad okolicą. Każdy jej poziom ma inne przeznaczenie: najniższy to sala zgromadzeń modlitewnych, kolejna - mnisie cele, powyżej: biblioteka ... itd. Ponieważ wieje lekki przyjemny wietrzyk - świątynia gra okolicy na setkach dzwonków zawieszonych pod dachami wszystkich kondygnacji. Bajka! Wewnątrz - wśród wszechobecnej czerwieni i złota - przepyszna atmosfera: mnisi udzielają błogosławieństw nielicznym wiernym, ktoś modli się w skupieniu przed jednym z kilku ołtarzy Buddy, ktoś inny sprawdza wróżbę na najbliższą przyszłość potrząsając metalową tubą z pałeczkami zaopatrzonymi w numery. Pałeczka, która w wyniku potrząsania wypadnie wskazuje numer przepowiedni. Tą odczytuje się na umieszczonych obok karteczkach. Ci bardziej leniwi, bądź spieszący się, mogą skorzystać z elektrycznych „młynków modlitewnych“ uruchamianych poprzez wrzucenie monety. Moja nadprogramowa wizyta w Khon Kaen została właśnie usprawiedliwiona i sowicie wynagrodzona duchowymi wrażeniami.

Wracając brzegiem jeziora odwiedzam jeszcze dwie pobliskie świątynie: Klang Muang Kao i Thad Temple. Aż dziw, że żaden z dwóch przewodników, które mam ze sobą, nie wspomina o tej drugiej. To wyjątkowo nastrojowe miejsce z wielką pagodą w centrum. Wokół krząta się liczna brygada małoletnich mnichów „porządkowych“. Najwyraźniej dziś ich zadaniem jest doprowadzenie przybytku do blasku. Zamaszyście zamiatają marmurowy dziedziniec, pieczołowicie myją wielkie mosiężne misy i z namaszczeniem pucują posążki Buddy - wszak cierpliwa i dokładna praca hartuje ducha. Żal rozstawać się z tym miejscem, ale czas na strawę także dla mego żołądka. Wybieram knajpkę z widokiem na jezioro. Za 35 THB otrzymuję zupę nudlową i jakieś zielsko z kiełkami fasoli mung i pikantnym sosem. Zielenina smakuje jak mięta - odpuszczam ją sobie, za to korzystam z kiełków i sosu do przyprawienia mojej zupy. Pycha! Mój żołądek chyba jednak nie jest przygotowany na tyle gotowanych potraw serwowanych mu non-stop i w drodze do centrum muszę skorzystać z pobliskiego pustostanu aby pozbyć się nadmiaru żołądkowej treści.

Pogoda jest wyjątkowo przyjemna, a że czas mnie wyjątkowo nie nagli zaliczywszy po drodze dwa klimatyzowane centra handlowe, do hotelu docieram leniwym spacerkiem. Nie muszę się martwić o trasę na jutro - do Udon Thani jest raptem 137 km w linii prostej, a w okolicy mam do dyspozycji dwa dworce autobusowe, a nawet kolejowy! Choć tęskni mi się podróż pociągiem postawię chyba jednak na wygodę i złapię jakiś transport drogowy. Cóż zatem począć po uzupełnieniu dziennika? Wyjście jest jedno: wieczorny spacer gdzie oczy poniosą. Może na nocny targ ...?
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (36)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (0)
DODAJ KOMENTARZ
 
dagar
Darek Grabowski
zwiedził 7.5% świata (15 państw)
Zasoby: 334 wpisy334 16 komentarzy16 5669 zdjęć5669 3 pliki multimedialne3
 
Moje podróżewięcej
26.03.2023 - 06.04.2023
 
 
02.02.2018 - 09.03.2018