… dzisiejszy powrót do Polski nie nastraja specjalnie optymistycznie. Zwykle po tradycyjnie ok. półtoramiesięcznych podróżach do Azji czułem nasycenie wrażeniami. Tym razem – mimo, iż to drugi pod względem długości pobyt na kontynencie – chętnie zostałbym jeszcze trochę. Jak długo …? Na tyle, by poczuć właśnie to brakujące spełnienie. Chętnie poplątałbym się po Bangkoku bez celu, spontanicznie pojeździł po mieście, posiedział gdzieś dłużej, poobserwował życie, … po prostu pobył.
Tuż przed check-out-em o 12.00 zwalniam pokój, zostawiam plecak w recepcji i częściowo realizuję powyższy plan. Niestety zostały mi tylko 3 godziny. Na stacji BTS Saphan Taksin jestem z plecakiem punkt 16.00. Stąd po przesiadce na Silom, a potem na Phaya Thai i przejażdżce Airport Rail Link ok. 17.00 osiągam lotnisko. Po standardowej procedurze odprawowej startujemy z ponad 40 minutowym opóźnieniem. Na pociechę mam wolne miejsce obok, więc jest w miarę wygodnie.
Po 4-ech godzinach lotu wysiadam w Pekinie i kolejny raz przechodzę pełną kontrolę security. Na tym poje..anym lotnisku to standard. Szczególną uwagę przykładają tu do zapałek i zapalniczek. Zapewne w głowach większości podróżnych rodzi się misja puszczenia tego obiektu i głupkowatej obsługi z dymem, heh. Najgorsze lotnisko na jakim dotąd byłem (i to 4-krotnie!) … niestety Air China oferuje najtańsze bilety, wszak mogą latać nad zaprzyjaźnioną faszystowską rosją. Wsparłem układ komuchów! Spalę się w piekle!
Nie dość, że popaprańcy zmienili czas odlotu to jeszcze startują z półgodzinnym opóźnieniem. Tym razem nie jest już tak wygodnie, a miejsce mam pomiędzy jakąś azjatycką rodzinką. Na szczęście nie są skłonni do wzmożonych rozmów i gdyby nie byle jakie + wyjątkowo bezsmakowe posiłki dałoby się tą podróż bezboleśnie znieść.