Geoblog.pl    dagar    Podróże    WIETNAM 2024/25    DZIEŃ 37 – MASKI CAN THO
Zwiń mapę
2025
09
sty

DZIEŃ 37 – MASKI CAN THO

 
Wietnam
Wietnam, can tho
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 11544 km
 
Mimo wczesnej pobudki na dworzec docieram grabem ok. 10.00. Wszyscy mieszają się tu w zeznaniach. W kasach twierdzą, że nie ma stąd transportu do Can Tho. Ktoś inny wskazuje mini busy Futa 16-3, którymi tu dojechałem. Pakuję się do podstawionego już pojazdu, a z nudów wdaję w rozmowę z miejscowymi handlarkami. Jedna z nich – chyba najstarsza jest mną zauroczona moją rzekomą urodą :x, ale na szczęście stwierdza ostatecznie, żem trochę dla niej za młody, heh.

Pojawia się obsługa busa i twierdzi, że jednak do Ho Chi Minh jedzie. Pomocnik drivera prowadzi mnie do biura, gdzie znudzony małolat dzwoni do biura Futa i każe mi czekać 30 min. na pick-up. Czekam prawie godzinę. Ostatecznie taxi zawozi mnie na podmiejski dworzec. Ledwo po 11.00 kupiłem bilet (155 K), a muszę wsiadać bez zaciągnięcia się nawet papierosem. Przecierpię jakoś. Jestem wszak ostatnim ogniwem tej podróży. Od kilku dni nie jechałem sleeper-busem, więc to przyjemnie relaksująca odmiana.

Ledwo zdążyłem się zdrzemnąć, a za oknem widać Can Tho. Ok. 12.00 jesteśmy u celu. Podróż trwała raptem nieco ponad godzinę. Korzystam z faktu, iż jestem na dworcu i rezerwuję bilet na bus do Rach Gia, skąd wypływają promy na Phu Quoc. Może jednak odwiedzę tą wyspę, wszak właściwie wszyscy latają tam samolotami.

Na dworcu trochę skonsternowany jestem. Moovit wskazuje, że odjeżdża stąd autobus nr 11, którego przystanku nikt nie jest mi w stanie wskazać. Miotam się zatem tam i z powrotem, długo/niepotrzebnie czekam w niewłaściwym miejscu, aż po półtorej godzinie zamawiam graba (33 K), którego - nota bene - też ciężko było odnaleźć wokół wielkiego ronda.

W hotelu przestraszona dziewczynka wręcza mi klucz do kiepskiego pokoju na drugim piętrze. Tłumaczę, że miał być z balkonem, a przynajmniej z oknem i z nowym przydziałem wracam na 4-te piętro (windą! :)) do takiego, w którym da się zamieszkać. Nawet mi się podoba, więc wychodząc na spacer zgłaszam akces na jeszcze jedną noc.

Do bankomatu VP Bank docieram w 15 min i wypłacam 2 mln bez prowizji. Warto poszukać tego ATM z kartą Revolut. Dwa obiadki się zaoszczędzi. Wracając szukam jakiegoś sklepu spożywczego. Brak takowych w okolicy. Podobnie jak wczoraj posilam się śniadanio-obiadem za 30 K. Wyjątkowo rozsądnie za smażony kotlecik wieprzowy z ryżem.

Nadal szukając przyzwoitego sklepu trafiam przypadkiem na tutejszy raczej nieturystyczny targ. W pierwszym sklepie z pamiątkami znajduję idealną, drewnianą maskę roześmianego Buddy. Ideał! Dokładnie takiej szukałem. Cena wywoławcza to 40 K. Nawet jest naklejka z ceną. Na propozycję 30 K pani czuje się prawie urażona. Znaczy kwota jest uczciwa. Na targu w Sajgonie cena pierwotna wynosiła 180 K! … a ostatecznie spadła do min. 60 K. … i to za mniejszą i mniej interesującą maskę. Pani może zaproponować mały rabat – 20 K. Zapłaciłbym więcej, ale satysfakcja z targu i zakupu pełna! ;)

Jestem przy nabrzeżu rzeki Hau. Jutro mam na zwiedzanie okolicy cały dzień, więc nie chcę tracić apetytu na to miejsce, a na pierwszy rzut oka wygląda ekscytująco.

Muszę poszperać w necie jak się wydostać z Wietnamu. Do Bangkoku można lecieć bezpośrednio z Phu Quoc, a nawet z Can Tho, ale zastanawiam się nad najtańszym lotem z Ho Chi Minh, choć droga powrotna z wyspy będzie raczej długa …
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Komentarze (0)
DODAJ KOMENTARZ
 
dagar
Darek Grabowski
zwiedził 8% świata (16 państw)
Zasoby: 377 wpisów377 18 komentarzy18 5677 zdjęć5677 3 pliki multimedialne3
 
Moje podróżewięcej
04.12.2024 - 14.01.2025
 
 
26.03.2023 - 06.04.2023