Geoblog.pl    dagar    Podróże    BIRMA 2018 (+ Tajlandia)    "MUST SEE!"
Zwiń mapę
2018
12
lut

"MUST SEE!"

 
Birma
Birma, Pindaya
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 11623 km
 
… nie trzeba było. Pod cienkimi narzutami kryły się porządne kołdry.

Po drodze w kierunku przystanku ponownie wpadam na wczorajszego dziadka. Dosłownie „wczorajszego” bo mimo poranka znów jest napruty. Nie przeszkadza mu to znaleźć mi właściwy transport do nieodległego Aungban (1000 K). Po pół godzinie jazdy wdaję się w dysputę z miejscowymi taksiarzami. Za kurs do Pindaya Caves chcą 15000 K za przejażdżkę motorem. Tutejszy boss twierdzi, że nie ma już busów. Upieram się przy swoim i za chwilę boss pakuje mnie na bagażówkę za 3000 K. Jadę na pace z kilkoma miejscowymi. Jest tak błogo, że momentami przysypiam.

Na miejscu od razu znajduje się moto driver. Wycieczka do grot ma kosztować 5000 w obie strony. Umawiam się na 4000. Nie jest daleko, ale pieszo z plecakiem trudno tam dotrzeć, szczególnie, że do celu trzeba się wspiąć po dużej ilości schodów. Motor podjeżdża tuż pod ostatnią wspinaczkę, a i tą można połowicznie pominąć wjeżdżając do świątyni windą. Ponoć wstęp jest tu płatny, ale nie zauważyłem kasy. Mam tylko plakietkę za wniesienie aparatu (500 K).

Po przekroczeniu wrót jaskini miękną kolana. Nagromadzenie tysięcy fundowanych przez prywatne osoby, różnej wielkości złotych, marmurowych, drewnianych, glinianych itp. figurek Buddy, poutykanych kaskadowo we wszystkich zakamarkach groty, wywiera kolosalne wrażenie. To właściwie miasto posągów z marmurowymi uliczkami, schodami i tajemniczymi zaułkami, wśród których krążą turyści i wierni. Błyskają flesze, dźwięk migawek towarzyszy w każdym zakamarku, ale nie trudno tu uniknąć kadrów bez zbędnych ludzkich postaci. Pokrętność i zawiłość korytarzy pozwala na ujęcia bez nich w tle. Kolejne groty połączone podziemnymi korytarzami nie mają już nieziemskiego, odrealnionego, magicznego charakteru głównej, choć i tu jest bardzo klimatycznie. Dotąd najbardziej podobały mi się groty Dambulli na Sri Lance. Pindaya bije je na łeb!

Jestem pod tak wielkim wrażeniem, że driver znowu dostaje napiwek. Ponoć jest stąd bus do Aungban o 14.00. Mam zatem godzinę. Siedzę przy ulicy wylotowej licząc na jakąś bagażówkę wcześniej. Inicjatywę przejmuje sympatyczny kolo twierdząc, że jest szansa na bus bezpośrednio do Nyaungshwe. Podwozi mnie motorkiem do pobliskiego biura. Pudło! Dziś już nic nie będzie. Jedziemy do biura po przeciwnej stronie ulicy. Bilety na kurs o 14.00 wyprzedane, a to ostatni już dziś bus! Rozglądam się po wiosce. Zostać tu raczej nie warto. Wychodzę ponownie na trasę wylotową, gdzie akurat dwóch małolatów pakuje towar na bagażówkę. Jadą do Taunggyi. Też mi pasuje. Pytam o kurs do Shwenyaung. Chłopaki drapią się w głowę i rzucają kwotę 10000 K bezpośrednio do Nyaungshwe. Wchodzę w to! … oczywiście pod warunkiem, ze jadę w szoferce, heh.

Przez senne wioski, bocznymi drogami docieramy do celu ok. 15.00. Nie podoba mi się tu już na wstępie. To kolejne getto turystyczne. W zapiskach sprawdzam polecane przez plecakowców hotele. Wypisuję sobie 4 z nich, a ostatecznie docieram do „Lady Princess”, położonego najdalej od centrum. Pokój dwuosobowy dla singla to koszt 10 USD. Płacę twardą walutą. Jest łazienka z gorącą wodą, TV z 5-cioma programami … tylko netu brak. Znaczy jest, ale nie działa.

Zamierzam zostać w miasteczku 2 dni, więc net by się przydał. Ruszam do hotelu „Remember Inn”, gdzie rzekomo takowy jest szybki. Boss twierdzi, że od tygodnia są problemy z netem w całej miejscowości, a że pokój kosztuje tu 15 USD wracam do siebie … gdzie wieczorem udaje mi się jednak połączyć ze światem. I to z całkiem rozsądną prędkością.
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (31)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (0)
DODAJ KOMENTARZ
 
dagar
Darek Grabowski
zwiedził 7.5% świata (15 państw)
Zasoby: 334 wpisy334 16 komentarzy16 5669 zdjęć5669 3 pliki multimedialne3
 
Moje podróżewięcej
26.03.2023 - 06.04.2023
 
 
02.02.2018 - 09.03.2018