Tuż przed Tirta Gangga rozpościera się niesamowity, rozległy widok na pola ryżowe – najefektowniejsze jakie dotąd widziałem na Bali – stąd pełna euforii satysfakcja!
Przed wejściem do wyjątkowo urokliwego zabytku rozstajemy się na dłuższą chwilę z towarzychem. Ja muszę kupić bilet wstępu (20.000 IDR), a reszta ostro kombinuje jak najskuteczniej ominąć oficjalną kasę. Spotykamy się (niby przypadkowo rzecz jasna) po ok. pół godzinie wewnątrz sielskiego zespołu i między malowniczymi basenami (z kamiennymi stopniami wśród lotosów) spontanicznie urządzamy "prawie-rodzinny-piknik" ... z egzotycznymi owocami (których nawet nazw nie pamiętam) w roli głównej.
"Nasza" dzieciarnia ma radochę nie mniejszą niż zaprzyjaźnieni właśnie rodzice … namiętnie fotografujący się nota-bene z kilkumiesięczną córką spotkanych właśnie białych ekspatriantów mieszkających od kilku lat w Jakarcie.
Rozkoszne to miejsce. Można nawet popływać w odpowiednio przygotowanych basenach wyposażonych w przebieralnie.
Zaczyna się właśnie wieczorna procesja do maleńkiej świątyni z bijącym podziemnym źródłem krystalicznie czystej wody.
Magicznie się ten obrazek jawi.