Geoblog.pl    dagar    Podróże    INDONEZJA 2015 (+ BANGKOK + KUALA LUMPUR)    "HELLO MISTER!"
Zwiń mapę
2015
05
sie

"HELLO MISTER!"

 
Indonezja
Indonezja, Jakarta
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 12520 km
 
Dla odmiany dziś nie budzi mnie muezin, jeno namiętny koleś nawijający od 7.00 rano przez tel w głównym holu.
Bez specjalnej nadziei na sukces pytam w recepcji czy zwolnił się jakiś tańszy pokój. A jednak tak! Płacę za kolejną noc 105.000 IDR i przenoszę się do klitki z łóżkiem, stolikiem i wiatrakiem vis-a-vis mego dotychczasowego lokum. No to zarobiłem na wieczorne piwo.
W planach mam dziś dzielnicę Kota i port. Na śniadanie funduję sobie ryż z rybą i jajkiem (15.000), w jakimś hotelu wymieniam 200 USD po najlepszym jak dotąd kursie 13.470 IDR i z ponad 42-oma milionami (!!) rupii w kieszeni jadę busem do Koty. Końcowy przystanek jest tuż przy głównym placu zabytkowej dzielnicy niechybnie popadającej w ruinę. Odnowione są jeno budynki wokół placu Taman Fatahillah przekształcone w muzea. Zwiedzam tylko jedno z nich: Muzeum Wayang ze sporą kolekcją lalek, kukieł i innych pacynek (5.000). Wśród kilku prezentacji zagranicznych jest nawet para lalek z Polski.

Spacerkiem docieram do portu Sunda Kelapa. Ponoć wstęp jest płatny, ale żadnej kasy nie znalazłem. Rezygnuję z propozycji przejażdżki łódką wokół mimo iż cena spada z 70 do 40.000 (... a pewnie i taniej by się dało) i przemierzam port pieszo pozdrawiany co chwilę przez marynarzy i ładowniczych. Cumują tu urokliwe drewniane szkunery i statki dalekomorskie. Za kanałem Kali Besar znajduje się targ rybny Pasar Ikan i bazar z m.in. wyposażeniem statków. Za 5.000 IDR odwiedzam wieżę strażniczą z widokiem na port, a że w cenie jest też pobliskie muzeum morskie Bahari nie omieszkuję doń wstąpić. Okazuje się doświadczeniem dla ludzi o mocnych nerwach. Kilka makiet dawnych okrętów stanowi przygrywkę do dantejskich scen na piętrze muzeum. Krążąc samotnie (jestem jedynym odwiedzającym) wśród makabrycznych momentami wyobrażeń różnorakich postaci historycznych i mitologicznych co jakiś czas niepewnie oglądam się czy któraś przypadkiem nie ożyła i nie podąża moim śladem. Marco Polo dzieli kwaterę z jednonogim piratem, hinduską cztero-ręką boginią, syreną wśród rekinów i innymi przyjemniaczkami. Najlepszą przestrogą przed masakrycznym przybytkiem są poniższe fotki.

Wracając w stronę dworca wstępuję jeszcze na Market Bridge co po chwili okazuje się najciekawszą atrakcją dnia. Pod wiaduktem drogowym ciągnie się plątanina mikro-uliczek otoczonych skleconymi (z czego się da) klitkami mieszkalnymi. To slums, ale uroku mu odmówić nie można. Właściwie to zabudowana wielopiętrowo dzielnic(zk)a z barwnymi ptakami w klatkach i wyjątkowo miłymi mieszkańcami. Praktycznie przechodzi się przez ich domostwa, więc przez wszystkich jestem serdecznie pozdrawiany jedynym znanym tu wszystkim angielskim zwrotem: "Hello mister". Furorę robię wśród tutejszej dziatwy - kategorycznie żądają foto i to w różnych konfiguracjach koleżeńskich. Za chwilę podąża za mną całe przedszkole rozwrzeszczanej gawiedzi. Otrzymuję też propozycję przystąpienia do gry w zbijaka, ale nie znam tutejszych stawek hazardowych, heh.

Z zamiarem kupienia biletu na jutrzejszy nocny pociąg do Yogyakarty, w mega korku dojeżdżam autobusem do dworca Gambir. Przykra niespodzianka: nie ma żadnych biletów na 20.45. Najbliższe wolne są dopiero pojutrze, a w Jakarcie raczej niewiele jest już do zobaczenia. Są za to bilety na pociąg o 19.00, który planowo przyjeżdża do Yogyi ok. 3.00 nad ranem. Leciutka konsternacja – ale decyduję się nań. Pojawia się natomiast kolejny problem - do rezerwacji potrzebny jest paszport, … który został w pokoju. Poddaję się, ale po chwili przypominam o kopii dokumentu, którą mam w plecaku. Wracam do okienka - bingo! - ksero wystarczy. Za 260.000 IDR kupuję bilet 2 klasy (ponoć w składzie na tej trasie nie ma trzeciej). Niestety pociąg rusza ze stacji Senen, ale byłem już w tej okolicy i jakoś sobie poradzę z dotarciem.

Po drodze do hotelu posilam się kolejnym kurczakiem z ryżem (15.000) i zastanawiam się co robić w ciągu jutrzejszego dnia. Może wieczorny Bintang Beer we wczorajszej knajpie z netem mnie olśni.
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (68)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (0)
DODAJ KOMENTARZ
 
dagar
Darek Grabowski
zwiedził 7.5% świata (15 państw)
Zasoby: 334 wpisy334 16 komentarzy16 5669 zdjęć5669 3 pliki multimedialne3
 
Moje podróżewięcej
26.03.2023 - 06.04.2023
 
 
02.02.2018 - 09.03.2018