Na szczęście jest tak luźno, że większość trasy przesypiam rozciągnięty na potrójnym siedzeniu. W Alleppey bus zatrzymuje się tuż przy przystani z łodziami do wynajęcia. Muszę jednak coś zjeść. Obok jest „hotel” – tak nazywa się tu jadłodajnie. Serwowane tu curry z kurczaka (85 INR) pozbawiono chyba wszelkich przypraw. Za pół godziny ma być rejsowy prom do Kottayam. Wybieram go zamiast wielokrotnie droższych przejażdżek turystycznych po rozlewiskach Kerali. Bilet kosztuje 10 INR za 2,5-godzinny, 20-kilometrowy kurs łodzią motorową wśród tutejszych wysepek i grobli.
Wycieczka okazuje się strzałem w dziesiątkę! Pozwala na leniwą obserwację toczącego się wzdłuż kanałów codziennego życia mieszkańców i licznych ptaków brodzących w uprawach ryżu. Wokół mijamy mnóstwo pływających hoteli-łodzi z plecionymi dachami, wiozących zblazowanych, bądź – co bardziej prawdopodobne – znudzonych monotonią kilkudniowego uwięzienia na nich turystów.