Geoblog.pl    dagar    Podróże    INDIE + SRI LANKA 2008-2009    „KOGUT PO PORTUGALSKU”
Zwiń mapę
2008
20
gru

„KOGUT PO PORTUGALSKU”

 
Sri Lanka
Sri Lanka, Galle
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 11940 km
 
W Colombo zmieniam autobus i po pół godzinie ponownie jestem w trasie. Tym razem na południe wyspy – w kierunku Galle. Gdyby nie przerwa na posiłek w 4-godzinnej trasie zapewne przyrósłbym do fotela. Trafił się nam trefny kierowca. Nawet wyprzedzać porządnie nie potrafi, a braki smykałki do prowadzenia pojazdu nadrabia irytująco częstym używaniem klaksonu. Z drzemki nici. Może i lepiej, wszak tym razem trasa wiedzie wzdłuż egzotycznego wybrzeża Oceanu Indyjskiego. Jej piękno zakłócają liczne oznaki tragedii sprzed 4-ech lat.

Na wschodnim wybrzeżu Sri Lanki zaczynał się drugi dzień Świąt Bożego Narodzenia. Około godziny 8.30 rano 26.12.2004 roku, z impetem runęła na ląd woda. Katastrofa zaczęła się od niewysokiej fali – ocean wystąpił z brzegów zalał plaże i domy. Niedługo potem rozszalał się kataklizm o iście biblijnych rozmiarach. Druga i trzecia fala, obie o wysokości ok. 15 metrów, wdarły się na wybrzeże, w jednej chwili pozbawiając życia dziesiątki tysięcy ludzi. Przerażająco szybko zniknęło wszytko – miasta, wioski, domy, zwierzęta i ludzie. W zmiecionym przez śmiercionośną falę pociągu relacji Colombo – Galle zginęło 1700 osób. W ciągu 50 minut straszliwy żywioł przetoczył się od tamilskiego półwyspu Dżafna do samego południa wyspy. Tsunami odebrało życie co najmniej 250 tys. ludzi w Azji Południowej. Z tego ponad 30 tys. w Sri Lance. Na wyspie bez dachu nad głową zostało 100 tys. osób. Dla nich to był dopiero początek koszmaru. Odbudowanie swojego domu i powrót do normalnego życia.

Mijam wiele zniszczonych domostw, a niemymi świadkami pogromu jawią się nierzadko pojedyncze fragmenty zabudowań … ściana, piec, fundamenty … W momentami przerażającej scenerii o 17.30 docieram do Galle, którego zabytkowa część – otoczona masywnym murem – cudem uniknęła tragedii. Dworzec jest tuż obok fortu, w którym zamierzam znaleźć nocleg. 2500 LKR to pierwsza cena wywoławcza jaką słyszę. Właścicielka schodzi do 2100 LKR twierdząc, że taniej nic nie znajdę. Zamierzam być dzielny i ruszam na dalsze poszukiwania w towarzystwie nachalnego rowerzysty. Twierdzi, że zna tańszy przybytek. W hoteliku położonym tuż przy murach fortu w okolicy latarni morskiej gospodyni proponuje pokój za 1500 LKR po chwili opuszczając cenę do 1200-stu. Kręcę nosem i ostatecznie przystaje na moją propozycję 1000 LKR. Interes ubity.

Po szybkim natrysku maszeruję urokliwymi uliczkami dawnej portugalskiej twierdzy w kierunku nowej części miasteczka. Posilam się kiepskim kurczakiem i z zakupami wracam do hotelu. Mimo, że nie ma jeszcze 20.00 hotel jest już zamknięty! Szefowa pyta o której ma zaryglować drzwi. Nie chcę, żeby na mnie czekała, więc resztę wieczoru spędzam w wygodnym fotelu na balkonie. Morza stąd co prawda nie widać, za to rozbijające się o falochron fale słychać aż nadto. Na murach fortu przesiadują miejscowi zakochani z nieodzownymi parasolami mającymi chronić ich zaloty przed wścibskim wzrokiem przechodniów. Jaki to romantyczny naród! Za to w hotelu zdaje się, że mieszkam tylko ja i gospodyni, a że ta już zapewne poszła spać z kurami (tudzież kogutami – „Galle” po portugalsku oznacza „kogut”) czuję się jak właściciel pensjonatu.
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (2)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (0)
! Komentarze moga dodawać tylko zarejestrowani użytkownicy
 
dagar
Darek Grabowski
zwiedził 7.5% świata (15 państw)
Zasoby: 334 wpisy334 16 komentarzy16 5669 zdjęć5669 3 pliki multimedialne3
 
Moje podróżewięcej
26.03.2023 - 06.04.2023
 
 
02.02.2018 - 09.03.2018