Brak konkretnie sprecyzowanych planów na dzisiejszy dzień skutkuje kolejnym błogim rozleniwieniem.
Po hotelowym check-out-cie plecak zostawiam w przechowalni bagażu na Hualamphong Station (za opłatę w sumie: 70 BHT).
Świadomie nie zamierzam nic oczywistego dziś zwiedzać i dzień spędzam snując się spontanicznie jeno po egzotycznych ulicach "Wielkiego Bangkoku" bez wyznaczonego wcześniej celu. Fajnie tu po prostu być. Zaliczam kilka dodatkowych ("ruletkowo" przypadkowych) kursów sky-train-em. W międzyczasie powoli nadciąga zmierzch, a wraz z nim tropikalny monsun ... co nie przeszkadza w chłonięciu atmosfery miasta (wprost przeciwnie!) ... i poddaję się temu klimatowi do późnego wieczora.
Po kolejnym chicken-rice (spożytym: gdzieś, w jakiejś knajpie, za 45 BHT) niechętnie wracam po plecak do przechowalni na dworcu Hualamphong. Metrem, z przesiadką na Airport Link (ponownie na stacji PETCHABURI/MAKASAN), docieram (ok. północy) na Suvarnabhumi Airport.
Czas znaleźć jakieś zaciszne miejsce na nocleg.