Chyba trochę na zapas martwiłem się o realizację planu dzisiejszego dnia.
Rano wychodzę na taras - co by skorzystać z lepszego sygnału Wi-Fi - i momentalnie wręczone mi zostaje bogate menu śniadaniowe. Po wczorajszej dawce sfermentowanego mleka kokosowego nie jestem jakoś specjalnie głodny i marzę jeno o sałatce z owoców (czyt.: mój organizm pożąda uzupełnienia całej gamy witamin). Za chwilę na stoliku przed pokojem ląduje talerz z pyszną kompozycją: jabłek, mango, papai i arbuza, a w międzyczasie z boy-em hotelowym dogaduję się na kurs (motorem) do świątyni Pura Luhur Lempuyang za 75.000 IDR. Jest nieźle, ale jeszcze jedną chwilę później pojawia się przed przybytkiem kumpel rzeczonego boy-a uzbrojony w prawdziwe bemo! ... do tego ostatecznie zgadza się na transport za 100.000 IDR w obie strony. No teraz to bajeczka! Pakuję się do wyjątkowo zadbanego Colta i ruszamy (wczorajszą trasą) mijając po drodze klimatyczne Taman Tirta Gangga i niemniej urokliwe pola ryżowe. Droga wije się jednak pod górę drastycznie stromym kątem, a na każdy hardcorowy podjazd mój driver reaguje szczerym śmiechem. Podejrzewam, że - podobnie jak ja - odwiedza okolicę po raz pierwszy.
Po ok. pół godzinie ekstremalnej wspinaczki osiągamy podstawę świątyni. Nie ma tu oficjalnych stawek wstępu, a należność (wraz z obowiązkowym wpisem do pamiątkowej księgi) to dobrowolny datek. Na szczęście nikt przede mną specjalnie nie szarpał się z kasą i zadysponowuję uczciwą wg mnie kwotę – 10.000 IDR. W zamian otrzymuję nadgorliwie szczegółowe (raczej nie ma szans na zabłądzenie) wskazówki dotarcia do pierwszego dziedzińca świątyni ... i po chwili na tymże staję ... jak słup soli!
Widok z owego miejsca przebija atrakcyjnością chyba wszystkie poprzednie doznania krajobrazowe. Brama świątynna jest skierowana wprost na Olimp balijskich bogów: Gunung Agung. Wokół niczym nie zmącona zielona przestrzeń. Strome schody prowadzą natomiast do głównego dziedzińca z białymi, lekko omszałymi murami rewelacyjnej świątyni Lempuyang. Wyjątkowo piękne miejsce, szczególnie, że niewielu turystów tu dociera. Wewnątrz jest prawie pusto i bez problemu można ustawiać dowolne kadry w aparacie ... tudzież bez jakichkolwiek przeszkód delektować się atmosferą zabytku.
Trasa powrotna jest rzecz jasna znacznie łatwiejsza, a że mój driver łapie w po drodze dodatkowych pasażerów – nie mam wyrzutów, iż go jakkolwiek wykorzystałem. Z nieustającym uśmiechem na twarzy dowozi mnie do postoju bemo (w kierunku południa wyspy) i po krótkiej chwili siedzę w kolejnym autku do Denpasar. Kurs do dworca Batubulan kosztuje 40.000 IDR.
Wbrew wszelkim wczorajszym obawom poszło dotąd jak z płatka.