Geoblog.pl    dagar    Podróże    INDIE + SRI LANKA 2008-2009    „RECEPTA NA GRZECH”
Zwiń mapę
2008
08
gru

„RECEPTA NA GRZECH”

 
Indie
Indie, Ramesvaram
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 10462 km
 
Ze snu wyrywa mnie łomot do drzwi. Ignoruję go przewracając się na drugi bok i korzystając z uroku spania w łóżku zasypiam ponownie. Na kolejny łomot do drzwi jednak reaguję. Room service pod postacią zasuszonego staruszka proponuje poranną herbatę. Dziękuję grzecznie (przez zaciśnięte zęby) i wracam do wyrka. Odgłosy ulicy nie pozwalają mi już jednak zasnąć. Dziś zamierzam odwiedzić świętą wyspę Rameshwaram z jej słynną drawidyjską świątynią Ramanathaswamy wzniesioną przez dynastię Chola i znacznie rozbudowaną w XVI – XVII w. przez Najaków. Poświęcona jest Sziwie i ściąga tu niezmierzone rzesze wiernych pielgrzymów szukających oczyszczenia z grzechów. Ramehwaram jest południowoindyjskim odpowiednikiem Waranasi i Gaji, w których odprawia się specjalne obrzędy dla zmarłych. Niektórzy nazywają je nawet „Waranasi południa” i wierzą, że pielgrzymka do Waranasi nad Gangesem nie jest pełna, jeśli wierny nie pokłoni się także Ramanathaswamiemu. Pielgrzymi odprawiają tutaj ceremonie pogrzebowe (śraddha) oraz czczą swych przodków (pitripurusza) w ceremoniach pindadaan. Kontynuowana jest także zapoczątkowana przez Ramę tradycja pokut (prajaścitta), które oczyszczają z grzechów.

Z dworca autobusów miejskich przy Madurai Junction jadę na dworzec autobusów dalekobieżnych, gdzie przed czekającą mnie - trochę przerażającą 4-godzinną 160-kilometrową - podróżą, posilam się plackiem masala dosa z nadzieniem warzywnym. Ta forma wegeterianizmu najwidoczniej niespecjalnie mi służy bo dojechawszy na miejsce mój organizm gwałtownie domaga się opróżnienia jego zawartości. Tylko dlatego zwiedzanie wyspy zacząłem od ustronnych skałek nad morzem. Dzięki temu niefortunnemu przypadkowi docieram do malowniczej zatoczki z portem rybackim. Do popołudniowego otwarcia świątyni mam jeszcze trochę czasu. Spędzam go na betonowej promenadzie obserwując rytualne kąpiele w morzu. Woda w tej części wyspy ma ponoć charakter oczyszczający.

Punkt 15.00 jestem przy wejściu do świątyni. O dziwo nie ma tu żadnych opłat. Nawet za aparat fotograficzny. Z zewnątrz architektura zespołu nie wzbudza żadnych emocji, może dlatego, że i tutejsze gophury są akurat remontowane. Wnętrze, praktycznie od progu, to esencja tajemniczego, wzniosłego, mrocznego sacrum. Spacer bogato dekorowanymi korytarzami (mandapami), z których najdłuższy ma ok. 200 m długości to przeżycie zgoła mistyczne, spotęgowane wyłaniającymi się co chwilę z mrocznych czeluści i praktycznie zewsząd spoglądającymi na pielgrzyma upiornymi wizerunkami bóstw, ich wcieleń (awatarów) i wszelkiej maści wierzchowców, przyprawiających o dreszcz grozy. O dziwo jest tu pusto. Słychać tylko echo własnych kroków, kapiące z powały krople wody i czasami zaniepokojone otaczającą zewsząd nierealną wprost aurą własne myśli. Szukam w pamięci miejsc z podobnie nieziemską atmosferą i poza klasztorem wigierskim oraz klimatami rodem ze scenografii „Imienia Róży” nie znajduję takowych. Większość wiernych skupia się wokół 22 świątynnych sadzawek (tirtha), w których woda ma właściwości oczyszczające. Zanurzenie w jednej z nich – Agni Tirtha – zmywa rzekomo wszelkie grzechy. Pątnicy polewani są kubełkami wody czerpanej wprost z wnętrza ziemi, i „…mokrzy od stóp do głów, nie tracą nadziei…”

Rameshwaram jest jednym z najważniejszych świętych miejsc także dla wielbicieli Wisznu. Należy do czterech Ćar Dham, które Wisznu odwiedza każdego dnia w swej podróży po świecie (o świcie kąpie się w rzece Alakananda w Badrinath; ubiera się w Dwarce; spożywa ucztę z 52 dań w Puri i odpoczywa po dniu opieki nad wszechświatem właśnie w Rameshwaram).

Powrót do Madurai trwa o 20 min. dłużej niż w tą stronę. Do tego zaczyna robić się zimno, a siedzę na końcu autobusu i przyjmuję na klatę wszystkie przeciągi. Rozgrzewam się rozmową z moimi współtowarzyszami w osobach: dumnego z poczynionych właśnie zakupów ojca i nie mniej dumnego syna. To on stał się właścicielem szałowych ciuchów jakie w przypływie ojcowskich uczuć zafundował mu wspaniałomyślny rodzic. Koniecznie muszę dokładnie obejrzeć bawełnianą bluzę (z kapturem!) i spodnie bojówki z mnóstwem kieszeni, dostrzegając przy tym mistrzostwo jakości materiału i ponadczasowość kroju. Robię to na zmianę kilkakrotnie, aż w końcu dosadnie wyrażam zachwyt nad gustem moich towarzyszy. Usatysfakcjonowany pochlebstwami dumny tato w rewanżu pokazuje mi zwodzony most kolejowy łączący świętą wyspę z lądem. To dla odmiany prawdziwa atrakcja.

Dotarłszy do hotelu opłacam kolejny nocleg i kieruję się do sprawdzonej dzień wcześniej knajpy. Wieść o wręczonym wczoraj napiwku diametralnie zmienia nastawienie całej ekipy obsługującej bar włączając w to kucharza, który wyszedł z zaplecza aby mnie powitać w ich skromnych progach oraz kasjera, którego udział akurat najmniej wpływa na jakość obsługi. Zamawiam kurczaka tandoori z plackami doosa. Na stół wędruje schłodzona butelka wody mineralnej … obok pieczołowicie umytego już liścia bananowca oczywiście. Mam mieszane uczucia co do atrakcyjności mego dania. W Radżastanie jadałem lepsze tandoori. Właściwie nie jadłem tam żadnego złego, a to dzisiejsze uważam za takie sobie. Wbrew powszechnym oczekiwaniom 10-rupiowy napiwek wręczam tylko memu kelnerowi. Mimo to żegna mnie cały rząd pomocników stojących na baczność w iście królewskim stylu.

Cały dzisiejszy dzień pielgrzymowałem do jednej tylko świątyni. Ponad 10 godzin w autobusach to nie lada poświęcenie. Wszelkie grzechy musiały spłynąć ze mnie wraz z potem … albo porannym śniadaniem na skałkach. Potencjalną ich resztkę zmywam w strumieniach natrysku i zasypiam przy dźwiękach ulicy i kapiącego kranu przywołującego mi wspomnienie mrocznych korytarzy Rameshwaram. Śpię snem sprawiedliwego rzecz jasna, a jutro obudzę się z sumieniem czystym jak u noworodka. Wszak kto śpi – nie grzeszy.
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (16)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (0)
! Komentarze moga dodawać tylko zarejestrowani użytkownicy
 
dagar
Darek Grabowski
zwiedził 7.5% świata (15 państw)
Zasoby: 334 wpisy334 16 komentarzy16 5669 zdjęć5669 3 pliki multimedialne3
 
Moje podróżewięcej
26.03.2023 - 06.04.2023
 
 
02.02.2018 - 09.03.2018