Geoblog.pl    dagar    Podróże    BIRMA 2018 (+ Tajlandia)    "MOTOBIKE TRIP"
Zwiń mapę
2018
09
lut

"MOTOBIKE TRIP"

 
Birma
Birma, ba an
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 11038 km
 
Rano z samopoczuciem nie jest najgorzej. Jednak ruszam na objazd. Sympatyczny koleś z obsługi z radością ogłasza wspaniałą nowinę: mogę zamienić dwuosobowy pokój na jedynkę za jedyne 7 USD! Byłaby cool, gdybym zamierzał tu zostać dłużej, heh. Tymczasem spakowany plecak zostawiam w recepcji.

Na ulicy zagaduję pierwszego lepszego drivera o koszt trasy obejmującej główne zabytki rozsiane wokół Hpa An. Nie kuma. Woła boss-a. Wywoławcza stawka to spodziewane 20000 K za ok. 4 godz. Przebijam 15-oma i jedziemy. Muszę jeszcze tylko zabrać polar z hotelu.

Pierwszy przystanek to piękna grota Kawgun Cave (VII w.n.e.)(3000 K) z bogatymi trójwymiarowymi freskami na sklepieniach. Setki płaskorzeźb Buddy wyglądają jak koronkowa mata pokrywająca skały.

Nieopodal jest Yathet Pyan Cave (Yathaypyan)(1000 K wręczone rozkosznemu mnichowi zastępującemu biletera), znacznie większy od poprzedniego kompleks komnat, sal i korytarzy upstrzony fantazyjnymi naciekami skalnymi. Koniec podziemnej trasy wieńczą pomosty i tarasy widokowe na okoliczne rozlewiska.

Kolej na Kyauk Kalap – ulokowaną na skalnym ostańcu pagodę, która była głównym powodem dla którego odwiedziłem tą okolicę. Widok nie zawodzi, szczególnie, że na małą wysepkę można dostać się mostem, a połowę wysokości skały pokonać wąskimi schodkami. Turystów tu jeszcze nie ma, a mantra recytowana przez modlącego się mnicha dodaje miejscu autentyczności. Strasznie fajne miejsce.

Będąc w okolicy nie wypada nie odwiedzić Mt Zwegabin – rzekomej siedziby tutejszych duchów. Przeczytawszy wczoraj w necie relacje z 2-godzinnej wspinaczki na szczyt wśród upierdliwych małp – sama myśl mnie przeraża. Zadowalam się jedynie spacerkiem w parku Lumpini wśród setek (dokładniej: 1150-ciu) posągów Buddy ustawionych w równych rzędach na zboczu góry.

Do ostatniego punktu programu – Saddan Cave - trza przejechać spory kawał rudobrązowej, wyboistej drogi wśród pól z dojrzewającym właśnie zielonym ryżem. Ciągnącą się kilkaset metrów grotę zamieszkuje 7 różnych gatunków nietoperzy. Ich jazgot słychać szczególnie w kilku największych, osiągających rozmiary wnętrz katedr, komnatach. Wybetonowana ścieżka prowadzi na drugą stronę góry, gdzie można wypożyczyć łódkę i wpłynąć pod przyległą skałę. Ja wybieram dróżkę z betonowym mostem wśród pola ryżowego w uroczej kotlince. Prowadzi do kolejnej groty. Nikogo tu nie ma, a nastrój panujący wewnątrz skąpo oświetlony ledwo tlącymi się latarniami przyprawia o gęsią skórkę. Poddaje się – nie żebym specjalnie peniał, ale moje bose (nadwrażliwe chyba) stopy domagają się odpoczynku od ostrych kamieni … a przecież jeszcze wrócić trza.

Jednak po aż 5-ciu godzinach wracamy pod hotel. O dziwo driver nie żąda dopłaty. Może dlatego, że po angielsku chyba nawet słowa „You” (tak popularnego wśród Birmańczyków) nie zna. Za poczciwość należy mu się 2000 K napiwku. W ramach podziękowania: szczery uśmiech. Uwielbiam takich ludzi!

Jest dopiero 13.30, więc zarządzam zaległy spacer do tutejszej pagody Shweyinhmyaw zlokalizowanej nad rzeką. Położenie fajne, reszta jest milczeniem …

Wracając do Soe Brothers GH posilam się jeszcze sałatką z kurczakiem. Teraz rozumiem o czym pisali wszyscy bloggerzy twierdząc, że birmańska kuchnia jest tłusta. Potrawa przesiąknięta jest kleistym słonym olejem.
W małym tłoku, jaki zwykle panuje w tutejszej przejściowej recepcji, odbieram plecak i żegnam się z obsługą hotelu. Trzeba przyznać, że jest wyjątkowo sprawna, uczynna i miła. Pewnie to dzięki niej kręci się młynek do wyżynania kasy z plecakowców. W trakcie spaceru po miasteczku widziałem dwa pozostałe guest house-y i choć z zewnątrz wyglądały przyzwoicie w żadnym z nich nie było widać żywego ducha.

Na rondzie przy wieży zegarowej czeka już autobus do Mawlamyine. Lokalny. Wszystkie siedzące miejsca zajęte. Jedyne dwa wolne są już zarezerwowane. Dostaję plastikowy stołeczek wielkości nocnika i wraz z resztą podobnych nieszczęśników zajmuję miejsce w przejściu. Chciałeś folkloru? To masz! … i to zaledwie za jedyne 1000 K!

Po ok. 1,5 h obijania tyłka osiągamy tutejszy dworzec autobusowy, zlokalizowany na przedmieściach. Krótki rekonesans wśród tubylców (poparty info z LP) każe mi zakręcić się za noclegiem w okolicy. Po drodze widziałem jakiś motel i zmierzam w tym kierunku. Wcześniej jednak mijam PP (nie pamiętam nazwy) Motel, a wyjeżdżający akurat autem właściciel zachęca do obejrzenia pokoju dwuosobowego za 20 USD. Oczywiście mnie jako singla obowiązuje „special price” czyt.: 20000 K. Sporawo jak na tą miejscowość, ale od luksusów, które się przede mną rozpostarły po wejrzeniu do bungalowu zmiękło me serce. Poza ciepłą wodą jest wszystko, a WI-FI rzekomo niedoścignione. Zostaję. Pokój jest tak przyjemny, że nie chce mi się wychodzić na miasto. Net faktycznie śmiga. Nadrabiam zatem zaległości na blogu wrzucając sporo zdjęć, a ponieważ mam do wykorzystania aż dwa kody na różne urządzenia – aktywuję net w telefonie i udaje mi się dodatkowo wykonać dwa idealne jakościowo połączenia via Messenger ze znajomymi z Polski.

Zasypiam w pachnącej pościeli i wyjątkowej ciszy.
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (51)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (0)
DODAJ KOMENTARZ
 
dagar
Darek Grabowski
zwiedził 7.5% świata (15 państw)
Zasoby: 334 wpisy334 16 komentarzy16 5669 zdjęć5669 3 pliki multimedialne3
 
Moje podróżewięcej
26.03.2023 - 06.04.2023
 
 
02.02.2018 - 09.03.2018