Po dwóch i pół godzinie drogi mijamy drogowskazy w kierunku groty, które zamierzam odwiedzić. Chyba się nie dogadałem z kierowcą i wykupiłem bilet wprost do Jalgaon. Szczęście, że nie spałem i w porę podnoszę raban zatrzymując autobus dokładnie na właściwym T-Junction. Po opłacenie haraczu za bilet (250 INR) wewnętrzny busik dowozi mnie za 7 INR przed wejście do zespołu 30 pieczar z unikatowymi malowidłami o tematyce buddyjskiej, wykutych w zboczach półokrągłego klifu nad doliną rzeki Waghory. Cztery groty to miejsca kultu, zaś pozostałe to wihary – miejsca zamieszkania i gromadzenia się mnichów. Groty powstały między II w. p.n.e., a VII w. n.e. Wiele z nich wykuto za czasów Guptów. Część grot nie została ukończona, prawdopodobnie z uwagi na brak funduszy związany z zanikiem buddyzmu na półwyspie dekańskim. Zostały odkryte w 1839 przez grupę angielskich myśliwych pod wodzą brytyjskiego oficera Johna Smitha, a obecnie figurują na liście UNESCO. O znaczeniu grot decydują przede wszystkim malowidła, zachowały się one jednak tylko w części pieczar. Tworzono je na podkładzie wapiennym, uprzednio wyrównując nierówności skały przy użyciu gliny zmieszanej z omłotami ryżowymi i krowim nawozem. Czerwonym barwnikiem pociągano kontury, po czym wypełniano właściwą barwą. Wnętrze grot oświetlano prawdopodobnie za pomocą systemu luster z polerowanej blachy.
Na szczęście jest tu przechowalnia bagażu, więc rozstaję się z moim plecakiem na kolejną godzinę, na przemian blednąć i czerwieniejąc pod wpływem doznań z odwiedzin kolejnych pieczar. Ze względu na ochronę malowideł przed światłem słonecznym wejścia są zasłonięte, a ponieważ wewnątrz nie można używać flesza, jedyne dyskretne światło wydobywa się z punktowych lampek rozmieszczonych tak, by oświetlić główne atrakcje wnętrz. Tworzy to nieziemski klimacik. Nic dziwnego, że miejsce obrosło w legendy. Według jednej z nich nad Adżantą ciąży przekleństwo. Mit opowiada, iż pewnego razu król bogów – Indra – zezwolił swoim boskim poddanym na całonocną zabawę na ziemi. Postawił jednak warunek – muszą powrócić do nieba przed świtem. Bogowie i boginie tak namiętnie oddawali się ziemskim uciechom, że nie usłyszeli pierwszego piania koguta. Za karę Indra zmienił ich w nieme postacie na malowidłach Adżanty. Uwięzieni tam po wsze czasy, nie przestali być bogami skłonnymi do zemsty na śmiertelnikach, którzy ośmielą się sprofanować ich wizerunki. Z obawy przed potencjalnym gniewem bóstw przezornie zachowuję wielki szacunek dla wszystkich malowideł i rzeźb w grotach.